W niedzielę, 20 II, przy kościele Chrystusa Króla we Wrocławiu miała miejsce przedpremierowa projekcja najnowszego filmu Grzegorza Brauna - ,,Eugenika” (zwiastun: http://www.youtube.com/watch?v=EkzRHuox8pc&feature=player_embedded; relacja z wydarzenia: http://miastowroclaw.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=2188:eugenika-grzegorza-brauna&catid=17:aktualnosci&Itemid=100).
Przybyłam, zobaczyłam, …może być.
Film ma charakter niejako swoistych opisów sytuacji, przeszłych i teraźniejszych, związanych z selekcją eugeniczną. Choć między słowami padały skróty myślowe traktujące kwestię problemowo, zabrakło mi wyraźnych akcentów, które bezsprzecznie wybijałyby z ręki śmiertelną broń eugenikom.
A przyznać by trzeba, iż takowych, choć oczywiście skrzętnie ukrywanych przed ,,ciemnym ludem”, jest sporo. Choćby taki przykład:
Badając zjawisko dziedziczności uzdolnień, Galton zauważył przy tym i opisał zjawisko tzw. „regresji do średniej”. Polega ono na tym, że potomstwo osobników wysoce uzdolnionych jest przeciętnie mniej uzdolnione od swoich rodziców. Cecha jak gdyby „cofa się” w wyniku dziedziczenia, co uznano za przejaw degeneracji geniuszu w wyniku przekazywania go z pokolenia na pokolenie. Galton nie zauważył jednak zjawiska odwrotnego, czyli wzrostu przeciętnego poziomu uzdolnień potomstwa osób mniej zdolnych w stosunku do pokolenia rodzicielskiego. Stan tej rzeczy da się wyjaśnić na przykładzie. Spójrzmy na wykresy:
Standardowym przekonaniem dotyczącym ewentualnej dziedziczności inteligencji, jest to, że przekaz cech z pokolenia na pokolenie dokonuje się w linii prostej. Wynikałoby stąd, że mało inteligentni rodzice muszą mieć mało inteligentne dzieci, natomiast rodzice bardzo inteligentni – odwrotnie.
Na rys a. przedstawiona jest taka silna determinacja cech potomstwa przez cechy rodziców. Jest to model błędny. Rys b. przedstawia poprawny model, którego rozkład jest zbliżony do normalnego. Weźmy pierwszych 4 osobników, wszyscy należą do pierwszej grupy o inteligencji bardzo niskiej. Natomiast ich dzieci fenotypowo wykażą stosunek 1:2:1, czyli 1 dziecko na 4 będzie rzeczywiście bardzo mało inteligentne, ale 2 z pozostałych będzie miała już inteligencję nieco wyższą, ostatnie cechować się będzie inteligencję normalną. Analogiczne zjawisko da się zaobserwować w grupie osobników bardzo zdolnych, ale z tendencją do „regresji”.
Jakiż jest zatem sens metod eugenicznych, zmierzających do stworzenia hiperinteligentnej rasy człowieka, wyrzynając w pień wszystkich mało inteligentnych, skoro badania naukowe dowodzą regres IQ u dzieci rodziców inteligentnych oraz wzrost IQ u dzieci rodziców mało inteligentnych? Czy, wobec tego faktu, eugenika mająca być ,,w imię postępu”, nie staje się paradoksalnie przyczyną regresji i zacofania?
Kolejna kwestia, której film dostatecznie nie uwypukla, to faktyczny rodowód eugeniki. Owszem, wspomina się o Francisie Galtonie, jako tym, który samo pojęcie eugeniki ,,jako nauki” stworzył i wprowadził (choć problem zachowań selekcyjnych wśród ludzi istniał już m.in. w starożytnej Sparcie). Niestety zaledwie mgnienia filmu poświęcone są jego bliskiemu kuzynowi, Karolowi Darwinowi. Zupełnie natomiast pominięty został wpływ teorii ewolucji na rozwój myślenia eugenicznego.
…a przecież to ewolucja burzy harmonijny i naturalny stan rzeczy oparty na paradygmacie pochodzenia od Boga i zmierzania ku Niemu. Od czasów Darwina człowiek przestaje być już niewiele mniejszym od aniołów (por. Hbr 2, 7) – jest zaledwie niewiele większy od małpy. Śmierć przestaje być wrogiem pokonanym przez Chrystusa na krzyżu; jawi nam się jako dobro implikujące postęp. W świecie, w którym nie ma jakościowego rozróżnienia pomiędzy ludźmi i zwierzętami, gdzie Boga zastąpiono wszechmocnym aparatem władzy, a ,,czystość rasy” odpowiada za jakość ewolucji - życie ludzkie staje się jedynie produktem ubocznym czasu, wobec którego bezkarnie uchodzą najbardziej okrutne zbrodnie.
I tak oto, swego czasu, Bogu ducha winnych australijskich Aborygenów ,,postępowi” darwiniści zakwalifikowali jako ,,brakujące ogniwo ewolucji” (uznając ich za najbardziej spokrewnionych z człekokształtnymi małpami), co poskutkowało faktem umieszczenia rdzennych Australijczyków JAKO ZWIERZĄT (sic!) na liście gatunków broszury Muzeum w Sydney. Czyż to nie eugenika?
Nieuwzględniony w filmie został również istotny fakt, sygnalizowany choćby przez wykładowcę genetyki populacyjnej, Macieja Giertycha w opracowaniu ,,O ewolucji w szkołach europejskich” (http://giertych.pl/pliki/evolution.pdf), demaskujący powiązania darwinizmu z eugeniką - mianowicie że ,,Leonard Darwin (1850-1943), syn Karola, był prezesem angielskiego Eugenics Education Society, członkiem redakcji The Eugenical News, a od r. 1927 honorowym prezydentem Międzynarodowej Federacji Organizacji Eugenicznych.”
W 1989 r. Eugenics Society przemianowano na Instytut Galtona, pod którą to nazwą funkcjonuje do dziś, promując zwłaszcza antykoncepcję oraz organizując tzw. ,,Wykłady darwinowskie”.
Warto tu przytoczyć fragment piątego rozdziału opublikowanej przez Darwina w 1971 r. książki – skrzętnie studiowanej przez eugeników - ,,Pochodzenie człowieka”:
U dzikich ci o słabym ciele lub umyśle są wkrótce eliminowani; a ci, co przeżyją, zwykle tryskają zdrowiem. Z drugiej strony my, ludzie cywilizowani, robimy wszystko, by ograniczyć proces eliminacji; budujemy szpitale dla umysłowo chorych, dla rannych, dla chorych; ustanawiamy słabe prawa; i nasi lekarze robią wszystko, co w ich mocy, by ratować każde życie aż do ostatniego momentu. Są powody by sądzić, że szczepienia uratowały tysiące ludzi, którzy ze względu na słabą odporność uprzednio zmarliby z powodu ospy. W rezultacie słabi członkowie naszych cywilizowanych społeczeństw rozmnażają się. Nikt, kto zajmował się hodowlą zwierząt domowych nie będzie wątpił, że to musi być bardzo szkodliwe dla rasy ludzkiej. Zaskakująco szybko z braku opieki czy przy opiece źle ukierunkowanej uzyskujemy degenerację ras zwierząt domowych; i tylko z wyjątkiem samego człowieka nikt nie jest tak głupim, by pozwalać na rozród najgorszych zwierząt.
U dzikich ci o słabym ciele lub umyśle są wkrótce eliminowani; a ci, co przeżyją, zwykle tryskają zdrowiem. Z drugiej strony my, ludzie cywilizowani, robimy wszystko, by ograniczyć proces eliminacji; budujemy szpitale dla umysłowo chorych, dla rannych, dla chorych; ustanawiamy słabe prawa; i nasi lekarze robią wszystko, co w ich mocy, by ratować każde życie aż do ostatniego momentu. Są powody by sądzić, że szczepienia uratowały tysiące ludzi, którzy ze względu na słabą odporność uprzednio zmarliby z powodu ospy. W rezultacie słabi członkowie naszych cywilizowanych społeczeństw rozmnażają się. Nikt, kto zajmował się hodowlą zwierząt domowych nie będzie wątpił, że to musi być bardzo szkodliwe dla rasy ludzkiej. Zaskakująco szybko z braku opieki czy przy opiece źle ukierunkowanej uzyskujemy degenerację ras zwierząt domowych; i tylko z wyjątkiem samego człowieka nikt nie jest tak głupim, by pozwalać na rozród najgorszych zwierząt.
Film Grzegorza Brauna przemilcza też, osławioną przez Agorę, osobę zadeklarowanego ateisty, obrońcy teorii ewolucji oraz zaangażowanego zwolennika eugeniki (http://www.lifesitenews.com/news/archive/ldn/2006/nov/06112103) – Richarda Dawkinsa, który w liście do szkockiego periodyka z 2006 r. napisał:
Jeżeli można hodować bydło na wydajność mleka, konie na szybkość biegu, a psy na zdolności pasterskie, z jakichże powodów miałoby być niemożliwym hodowanie ludzi na zdolności matematyczne, muzyczne czy atletyczne? (…) Zastanawiam się, czy 60 lat po śmierci Hitlera nie powinniśmy wreszcie zapytać, na czym polega moralna różnica między hodowlą zdolności muzycznych a zmuszaniem dziecka do lekcji muzyki? I dlaczego dopuszczalnym jest trening biegaczy i skoczków, a niedopuszczalna ich hodowla?
Reasumując, przyznać by trzeba otwarcie, że panu Grzegorzowi o wiele lepiej ,,wychodzą” filmy historyczne i polityczne, aniżeli typu scricte ,,pro life”. W spostrzeżeniu tym utwierdziła mnie zwłaszcza dyskusja po filmie - ta, po dość lakonicznych i niezbyt zaangażowanych odpowiedziach autora odnośnie samego dokumentu, szybko przerodziła się w dysputę polityczną, w której pan Braun był wreszcie jak ryba w wodzie.
Mimo wszystko jednak, z braku poważniejszych (w sensie: naukowych) dzieł w temacie, dobrze, że i taki - popularny - film powstał...
Karykatura Darwina z 1871 r. po publikacji The Descent of Man, and Selection in Relation to Sex |
Polecam również:
Eugenika w Polsce: http://prawica.net/node/14478
oraz
Dziesięć największych błędów Darwina:
Eugenika w Polsce: http://prawica.net/node/14478
oraz
Dziesięć największych błędów Darwina:
Marta Czech
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz