środa, 27 października 2010

Kontrpalikotowo


Jutro (15:30) na Ostrowie Tumskim we Wrocławiu marsz Palikota - za in vitro i przeciw Kościołowi (http://palikot.blog.onet.pl/).  
ZAPRASZAMY DO KONTRAKCJI: 28 X (CZW.), GODZ. 15:00 - MODLITWA RÓŻAŃCOWA I MARSZ W OBRONIE CZŁOWIEKA POCZĘTEGO (ZBIÓRKA POD PAŁACEM BISKUPIM NA PL. KATEDRALNYM).

Marta Czech

piątek, 22 października 2010

Liturgiczne Babel


…czyli o gorszącym i dzielącym języków pomieszaniu.

          Mnożyć można by na pęczki argumenty za łaciną jako jedynym oficjalnym językiem Kościoła Katolickiego. Rozdrabnianie się na języki narodowe wydaje się być kuriozum w dobie, aż nadto (bo w sposób kompromisowy i poniewierający rzymski katolicyzm) zaawansowanego, globalnego ekumenizmu. I pomyśleć, że w ślad za mrowiem modlitw o ustanie zgorszenia podziału wśród chrześcijan idą, jeszcze bardziej niezliczone, przypadki amnezji odnośnie elementarnego, zewnętrznego znaku jedności, o którą te bezmyślne modły. W zapomnienie odchodzi także fundamentalna wiedza o człowieku. To, co zewnętrzne pociąga za sobą ducha …i jedności w Kościele nie będzie dopóty, dopóki  nie zostaną powszechnie przywrócone jej zewnętrzne wyrazy – z uświęconym językiem łacińskim na czele; dopóki liturgiczna wieża Babel nie zostanie zburzona, a mieszkańcy całego Kościoła nie będą mieli jednej mowy, czyli jednakowych słów (por. Rdz 11, 1).
Gustave Dore, Pomieszanie języków (1865)
Dlaczego łacina?
Jako odpowiedź polecam m. in. książkę W poszukiwaniu św. Krzyża (autorzy: C. P. Thiede i M. D'Ancona, Warszawa 2006; http://wysylkowa.pl/ks1080293.html#wiecej), której fragment poniżej…

          O dziwo, wersje grecką i łacińską napisano od prawej do lewej. To, co jest prawidłowe w języku hebrajskim, wydaje się wyjątkowo dziwaczne w dwóch kolejnych napisach. Zachowały się, co prawda, starożytne teksty etruskie i greckie inskrypcje, gdzie słowa lub litery napisano od prawej do lewej, nie ma jednak żadnego ówczesnego lub przynajmniej zbliżonego wiekiem całego tekstu zapisanego w taki sposób. Uważamy, że jest to kolejny poważny argument przeciwko tezie, iż Titulus z Santa Croce jest fałszerstwem. Żaden rzemieślnik pracujący dla Heleny lub Makarego bądź dla jakiegoś średniowiecznego kardynała nie zaryzykowałby czegoś tak rzucającego się w oczy, jeżeli polecono mu, żeby nadał pozory autentyczności swemu dziełu. Gdyby ktokolwiek polecił wykonanie Titulusu, to po pierwsze, na pewno nie poprosiłby
o fragment takiej tablicy. Bez wątpienia zamawiający dostarczyłby rzemieślnikowi jakiś model i tekst do skopiowania. Nie do pomyślenia jest, żeby jakikolwiek późniejszy tekst lub jego kopię napisano z prawej do lewej. Znacznie bardziej prawdopodobna wydaje się hipoteza, że człowiek, który napisał oryginalny tekst na Titulusie - na rozkaz Piłata i może pod jego dyktando - zrobił to właśnie w taki sposób i że było już za późno, aby poprawić błąd, gdy go zauważono. I tutaj zbliżamy się do sedna sprawy: kto wówczas mógł zauważyć ten błąd, w 30 roku n.e.? Na pewno nie osoby czytające po hebrajsku, gdyż pierwszy wiersz zapisany w ich języku był prawidłowy - litery biegły z prawej do lewej. Po prostu nie zawracałyby sobie głowy dalszym czytaniem i nie zwróciłyby uwagi na błędy w obcojęzycznej wersji tekstu. Naturalnie ludzie czytający po grecku i po łacinie byliby skonsternowani, ale tekst pozostawałby dla nich czytelny i zrozumiały, chociaż wyjątkowo dziwaczny. Innymi słowy, przesłanie, które Piłat chciał przekazać, odstraszająca causapoenae, trafiło do gapiów. Możemy nawet zaproponować charakterystykę osoby, która wyryła litery w drewnie. Był to Żyd, od dziecka mówiący po hebrajsku lub aramejsku. Zapewne służył u Piłata jako niewolnik lub wolny urzędnik sądowy i znalazł się pod ręką akurat wtedy, gdy należało napisać Titulus w krótkim czasie między ostatecznym wyrokiem a ukrzyżowaniem. Piłat podyktował treść napisu po łacinie, w oficjalnym języku administracji rzymskiej. Ponieważ jednak podstawową grupę ludności, do której ten napis był skierowany, stanowili Żydzi, namiestnik polecił skrybie zacząć od wersji hebrajskiej. I pisarz tak zrobił. Później spisał pośpiesznie z prawej do lewej następne wiersze. Może próbował nieco zakpić z żydowskiego sposobu pisania? Niewykluczone też, że po prostu był zdezorientowany. Wydaje się w każdym razie bardziej prawdopodobne, że gorzej znał łacinę i grekę niż hebrajski i chociaż umiał pisać w obu językach i wykonał polecenie, zapisał litery w odwrotnym porządku. Zapewne zawahał się po napisaniu ostatniego wiersza. Mógł poczuć, i słusznie, że jeśli skończy tak, jak zaczął, tekst na Titulusie będzie przynajmniej wyglądał w miarę estetycznie i harmonijnie.
Tablica wystawiona w kościele Santa Croce in Gerusalemme z tradycyjną, lecz błędną rekonstrukcją napisu na Titulusie (C. P. Thiede)
…oraz słynne słowa ks. Piotra Skargi:
          Spytałby kto: dlaczego Msza Święta nie pospolitym się językiem sprawuje, ale niezrozumiałym łacińskim? Msza Święta i ofiara nie jest dla nauki i ćwiczenia rozumu, na które są kazania, czytania, upominania i katechizmy; ale jest dla pokłonu, który oddajem Panu Bogu, wdzięczni będąc dobrodziejstw Jego; jest dla ubłagania gniewu Jego i dla zjednania i uproszenia nowych dobrodziejstw i darów. Z Panem Bogiem samym jest zajęcie, a nie z ludźmi. To wszystko językiem niezrozumiałym odprawiać się może, bo lud patrząc, rozumie, iż kapłan i słudzy kościelni za niego i z nimi Pana Boga chwalą, i od nich Jemu ofiary oddają i Pana Boga przepraszają i błagają. (…)
Odmienia się też pospolity ludziom język: ledwie nie w każde sto lat, inaczej rzeczy zowią niektóre, a te trzy języki: łaciński, grecki, żydowski (hebrajski) iż na pismach są i swoje gramatyki i Kalepiny mają, nigdy się nie mienią. (…)
Na koniec nie byłaby taka do jedności z narody obcymi przyczyna, gdyby Włoch albo Niemiec, albo Francuz, w Polsce służyć Panu Bogu i ofiarować nie mógł. Teraz i z końca świata każdy kapłan po łacinie się nauczywszy, w Polsce i wszędzie Mszę Świętą mieć może.

Marta Czech 

środa, 20 października 2010

Analogia niekonsekwencji

 
Niedawno pan Tomasz Terlikowski napisał na facebooku:
- Co decyduje o tym, kto jest człowiekiem, a kto nie? - zapytałem wczoraj - odnośnie ludzi poczętych - Michała Sutowskiego z ,,Krytyki Politycznej".
- Wybór - odpowiedział.
Z jakiegoś dziwnego powodu nie chciał się jednak zgodzić na moją propozycję, by z kategorii człowiek wyłączyć na przykład niebieskookich blondynów.
Czyżby niekonsekwencja?

Powyższy tekst jest doskonałym exemplum, mnożących się na pęczki, logicznych niekonsekwencji euroentuzjastycznych liberałów-stultikratów.
Pewna grupa ludzi, a ich tropem władze miasta Wrocławia (tak, tak – niech to będzie, w perspektywie zbliżających się wyborów samorządowych, również i antyreklama obecnie rządzących na Dolnym Śląsku) - okazała się bardziej homo, aniżeli sapiens, czego rezultatem 25 września b.r. był huczący marsz postulujący zalegalizowanie jednej z moralnych dewiacji – homoseksualizmu. Kontrofensywa wrocławskiej Młodzieży Wszechpolskiej w formie, demaskującego rozpowszechniający się w mieście orgiazm, happeningu była niczym rozmowa p. Terlikowskiego z p. Sutowskim.

- Co decyduje o tym, kto jest dewiantem, a kto nie? – pytali Wszechpolacy – odnośnie relacji seksualnych – zwolenników marszu ,,Związki partnerskie”.
- Wybór – odpowiadali maszerujący.
Z jakiegoś dziwnego powodu nie chcieli się jednak zgodzić na propozycję MW, by z kategorii dewiacji wyłączyć na przykład zoofilię.
Czyżby niekonsekwencja?

Jak pisał Horacy - Sapientia prima stultitia caruisse… (Początkiem mądrości jest być wolnym od głupoty.). …i o taką wolność walczmy.

Polecam video:)
Koza Kazimiera na tęczowym powrozie...
Marta Czech

poniedziałek, 18 października 2010

Bojaźń i drżenie… - męstwo trwożenia się


          Słusznie to Stanisław Jerzy Lec rzecze o dzwonie na trwogę, który to serce odważne mieć musi. Z trwogi narodu bowiem rzadko rodzi się tchórz - dodaje. Z trwogi narodu przed Bogiem rzadko rodzi się nieprawość i zwątpienie. Z trwogi człowieka przed Bogiem rzadko rodzi się niewolnik i egoista. Bojaźń i drżenie wobec bezkresnej Wszechmocy to najbardziej bezpieczny i stabilny sposób na ludzkie istnienie od zarania dziejów.

Przypatrzmy się pod tym kątem przekrojowo Pismu Świętemu…

Wiodłeś Twą łaską lud oswobodzony, przeprowadziłeś [go] Twą mocą w święte Twe mieszkanie. Wieść tę narody przyjęły ze drżeniem, padł strach na mieszkańców filistyńskiej ziemi. Przerazili się wtedy książęta Edomu, wodzów Moabu ogarnęła bojaźń, truchleją z trwogi wszyscy mieszkańcy Kanaanu. Strach i przerażenie owładnęły nimi. Wobec siły ramienia Twego stali się jak kamień (…) (Wj 15, 13-16a)

Kapłani upadłszy w kapłańskich szatach przed ołtarzem wołali do Nieba, do Tego, który ustanowił prawo o depozycie, aby te skarby nienaruszone zachował dla tych, którzy je złożyli w depozyt. Temu, kto spojrzał na oblicze arcykapłana, krajało się serce. Wygląd bowiem i zmiana jego cery zdradzały duchowe męczarnie. Męża tego bowiem opanowały strach i drżenie ciała, przez co ból będący w sercu był widoczny dla patrzących. Ludzie gromadnie wychodzili z domów, by razem się modlić, gdyż miejsce [święte] miało być zhańbione. (2 Mch, 15-18)

Strach mnie ogarnął i drżenie, że wszystkie się kości zatrzęsły, tchnienie mi twarz owionęło, włosy się na mnie zjeżyły. Stał. Nie poznałem twarzy. Jakaś postać przed mymi oczami. Szelest. I głos dosłyszałem: ,,Czyż u Boga człowiek jest niewinny, czy u Stwórcy śmiertelnik jest czysty?" (Hi 4, 14-17)

A teraz, królowie, zrozumcie, nauczcie się, sędziowie ziemi! Służcie Panu z bojaźnią i Jego nogi ze drżeniem całujcie, bo zapłonie gniewem i poginiecie w drodze, gdyż gniew Jego prędko wybucha. Szczęśliwi wszyscy, co w Nim szukają ucieczki. (Ps 2, 10-12)

Przychodzą na mnie strach i drżenie i przerażenie mną owłada. I mówię sobie: gdybym miał skrzydła jak gołąb, to bym uleciał i spoczął - oto bym uszedł daleko, zamieszkał na pustyni. Prędko bym wyszukał sobie schronienie od szalejącej wichury, od burzy. (Ps 55, 6-9)

Przecież Moja ręka to wszystko uczyniła i do Mnie należy to wszystko - wyrocznia Pana. Ale Ja patrzę na tego, który jest biedny i zgnębiony na duchu, i który z drżeniem czci Moje Słowo. (Iz 66, 2)

Rozdziera się serce we mnie, wszystkie moje członki ogarnia drżenie, jestem jak człowiek pijany, jak człowiek przesycony winem - z powodu Pana i Jego świętych słów. (Jr 23, 9)

Pan skierował do mnie te słowa: «Synu człowieczy, z drżeniem będziesz spożywał swój chleb, a w niepokoju i smutku będziesz pił wodę. Powiedz ludowi ziemi: Tak mówi Pan Bóg do mieszkańców Jerozolimy w ziemi izraelskiej: Chleb swój będą spożywali w smutku, a wodę będą pili w trwodze, ponieważ ziemia ich zamieni się w pustkowie i zostanie ogołocona ze swoich dostatków, z powodu bezprawia wszystkich jej mieszkańców. Ludne miasta zostaną opuszczone, ziemia zamieni się w pustkowie. Wówczas poznacie, że Ja jestem Pan». (Ez 12, 17-20)

Król Dariusz napisał do wszystkich narodów, ludów i języków, zamieszkałych po całej ziemi: «Wasz pokój niech będzie wielki! Wydaję niniejszym dekret, by na całym obszarze mojego królestwa odczuwano lęk i drżenie przed Bogiem Daniela. Bo On jest Bogiem żyjącym i trwa na wieki. On ratuje i uwalnia, dokonuje znaków i cudów na niebie i na ziemi. On uratował Daniela z mocy lwów». (Dn 6, 26-28)

Lecz potem się nawrócą synowie Izraela i będą szukać Pana Boga swego i króla swego, Dawida; z drżeniem pospieszą do Pana, do Jego dóbr u kresu dni. (Oz 3, 5)

Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego. I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni, i z wielkim drżeniem. A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej. (1 Kor 2, 2-5)

A przeto, umiłowani moi, skoro zawsze byliście posłuszni, zabiegajcie o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem nie tylko w mojej obecności, lecz jeszcze bardziej teraz, gdy mnie nie ma. (1 Flp 2, 12)

Dlatego też otrzymując niewzruszone królestwo, trwajmy w łasce, a przez nią służmy Bogu ze czcią i bojaźnią! Bóg nasz bowiem jest ogniem pochłaniającym. (Hbr 12, 28-29)

Oddychając biblijną bojaźnią, przesiąknięty testamentowym drżeniem, natchniony Abrahamową trwogą wobec Absolutu, zawieszony pomiędzy etyką i moralnością a wolą Nieskończonego, tymczasowe ekspektoracje wysnuwał ongiś pewien nietuzinkowy kopenhaski melancholik…
 (…) myśl, że istnieć jako jednostka jest łatwo, zawiera bardzo znamienne pośrednie ustępstwo samemu sobie; gdyż ten, kto naprawdę szanuje siebie i troszczy się o swoją duszę, przekonany jest o tym, że żyjąc pod własną kontrolą, sam jeden na całym świecie, człowiek żyje w sposób bardziej surowy i odosobniony niż dziewczyna zamknięta w panieńskim pokoju. Oczywiście człowiek może to odczuwać jako przymus. Gdyby otrzymał wolność po temu, to jak dzikie zwierzę tarzałby się w egoistycznych rozkoszach, to prawda; ale chodzi przecież o to, aby pokazać, że do takich ludzi nie należy, że potrafi mówić z bojaźnią i drżeniem; a powinno się mówić z podziwu dla wielkości, żeby ta wielkość nie popadła w zapomnienie; ze strachu, który trzeba przemóc, kiedy się mówi, że się wie, czym jest wielkość, że się zna jej otchłanie; a nie wiedząc, czym są otchłanie przerażenia, nie wie się, czym jest wielkość. (S. Kierkegaard, ,,Bojaźń i drżenie”)
A. Dürer, Modlące się ręce (1508)
Marta Czech

czwartek, 14 października 2010

Ziemkiewiczowszczyzna


Chrześcijanin? Endek? Randysta? Ideologiczny eunuch? …a może to po prostu kompleks wieszcza…?

(…) Wieszcz narodowy to proteza czasów zaborów, kiedy naród nie posiadał własnych elit, potrafiących formułować, mówiąc językiem Giedroycia, „cóż nam czynić wypada”. W tej chwili przynajmniej teoretycznie nie ma przeszkód by takie elity istniały. To, że takich ośrodków obecnie jest niewiele to inna sprawa, ale w każdym razie poeci i pisarze nie muszą ich zastępować. Zresztą, etat wieszcza jest mało atrakcyjny. Ostatnim, który tak funkcjonował, był Stefan Żeromski. I kto dziś o nim pamięta, oprócz uczniów, którzy do czytania jego książek są zmuszani?
- A Zbigniew Herbert?
- Raczej obsadzano go w roli autorytetu moralnego. Był bardziej refleksyjny, nie wytyczał celów. Potrzebujemy w tej chwili przede wszystkim normalnego życia literackiego, a nie nowych Mickiewiczów czy Żeromskich. To nie te czasy.

To fragment wywiadu sprzed niecałych 2 lat, którego Rafał Ziemkiewicz udzielił portalowi  Fronda.pl (http://fronda.pl/news/czytaj/dobra_literatura_nie_lubi_politycznej_poprawnosci).
Dziś już ,,nie potrzeba” wieszczów ani autorytetów moralnych, bo tacy są niewygodni i lepiej zepchnąć ich na margines. Poeci i pisarze niby to elit nie muszą, wg Ziemkiewicza, zastępować, tylko kimże oni powinni być, jak nie właśnie ściśle zintegrowaną częścią tychże elit? W końcu Herbert, którego Ziemkiewicz uznaje jednak za autorytet moralny, ale dalej twierdzi, że ten sam autorytet moralny ,,nie wytycza celów”. Tylko kto ma wyznaczać dziś jakiekolwiek cele, jeśli nie autorytety moralne, skoro u podstaw wszelkiej działalności ludzkiej powinna stać przede wszystkim niezłomna dbałość o esprit de corps? …i, jeśli Ziemkiewicz mówi, że ,,potrzebujemy normalnego życia literackiego, a nie nowych Mickiewiczów czy Żeromskich” – to niech mówi sam za siebie, a nie za całą Polskę. Skoro sam do pięt Mickiewicza czy Żeromskiego nie dorasta, niech poziomu dzisiejszych wymagań literackich nie zaniża i nie spłyca…
Panie Ziemkiewicz, niech nie degraduje Pan stanu polskiej literatury do prostacko i niesmacznie zepitetowanego losu swojego Kataryniarza
(http://cyberpunk.net.pl/literatura/ksiazki/pieprzony.html). Deklarowane przez Pana chrześcijaństwo i prawicowość (http://www.konserwatyzm.pl/publicystyka.php/Artykul/5514/)
mają swoją klasę. To zobowiązuje. Nie zastępujmy Homera trzęsieniem ziemi, a Horacego lawiną kamieni (jakby to powiedział Pan Cogito: http://www.eximus.14lo.lublin.pl/belfer/pan_cogito.htm#Pan%20Cogito%20a%20pop).
No, ale cóż…, to pod warunkiem, jeśli jest się człowiekiem o dwu nogach (http://www.eximus.14lo.lublin.pl/belfer/pan_cogito.htm#O%20dwu%20nogach%20Pana%20Cogito),
a nie eunuchoidalnym światopoglądowo tworem w myśl: ,, Staram się być zawsze w takim miejscu, by Żydzi uważali mnie za antysemitę, a antysemici za Żyda.”
Co do wspomnianego już deklarowanego przez Rafała Ziemkiewicza chrześcijaństwa – jeszcze jeden fragment wywiadu:

- Co to znaczy, że jest Pan chrześcijańskim randystą? Czy to nie jest herezja?
- Pewnie jest to herezja, ale mam nadzieję, że nie jest to nonsens. Zdaję sobie sprawę z paradoksalności stwierdzenia, w końcu Ayn Rand była ateistką pełną gębą, ja jednak staram się być chrześcijaninem, jakkolwiek zdającym sobie sprawę ze swej grzeszności.

Pozwolę sobie spuentować tę kwestię słowami jednego z forumowiczów: ,,Jeśli (Ziemkiewicz) jest chrześcijaninem i określił się mianem randysty, to albo nie czytał Rand (…), albo ma schizofrenię." (http://www.satan.pl/epika.php?id=206)
Prostujmy czym prędzej swoje postawy, nim ,,los popatrzy nam w oczy w miejsce, gdzie była głowa” (patrz: ,,Pan Cogito o postawie wyprostowanej”: http://www.eximus.14lo.lublin.pl/belfer/pan_cogito.htm#Pan%20Cogito%20o%20postawie%20wyprostowanej).
PS. A propos przeszkód na drodze ,,elitotwórczej”, których pan Ziemkiewicz nie zauważa, polecam:

Marta Czech

środa, 6 października 2010

Kto i jak może błogosławić?


          Toczę ostatnio zajadłe dyskusje na ten temat i za głowę się łapię, widząc tak wielką ignorancję i niewiedzę, również duchownych, w tym względzie. Rozgadują naokoło o tym, że świeccy mogą błogosławić, wprowadzając przy okazji różnorakie modernistyczne udziwnienia i wygibasy (np. z cyklu: ,,ubezpiecz koledze czaszkę”), a podstawowych pojęć nie rozróżniają: mianowicie błogosławieństwa powszechnego i błogosławieństwa prywatnego.
,,Kościół nigdy nie udzielał powszechnej mocy błogosławienia nikomu innemu, jak tylko kapłanowi." (ks. Karol Stehlin) Nikt nie ma mocy POWSZECHNIE błogosławić, jak tylko kapłani. Świeccy mogą TYLKO PRYWATNIE, np. matka dziecko na mocy władzy rodzicielskiej, danej jej w sakramencie małżeństwa.
Błogosławić może tylko ten, kto ma władzę - sam Bóg. Mocy swego błogosławieństwa użyczył On jednak tym, którzy Go na ziemi niejako zastępują. Otrzymali tę moc ojciec i matka dzięki mistycznej sile katolickiego małżeństwa. Kapłan tę moc posiada dzięki mistycznej sile swych święceń.
W Piśmie św. Bóg błogosławi jedynie przez kapłanów/proroków/patriarchów oraz przez rodziców.
Odmawiając brewiarz we wspólnocie świeckich, gdy nie ma kapłana – nie może być mowy o formule powszechnego kapłańskiego błogosławieństwa na zakończenie. Miejmy nadzieję, że chociaż ta zasada nie zostanie per analogiam tendencyjnie pogwałcona.

Marta Czech

wtorek, 5 października 2010

Na dzisiejsze czasy


Piękny wiersz... Aktualny niesamowicie. 

A jednak ja nie wątpię - bo się pora zbliża
A jednak ja nie wątpię – bo się pora zbliża,
Że się to wielkie światło na niebie zapali,
I Polski Ty, o Boże, nie odepniesz z krzyża,
Aż będziesz wiedział, że się jako trup nie zwali.
Dzięki Ci więc, o Boże – [że] już byłeś blisko,
A jeszcześ twojej złotej nie odsłonił twarzy,
Aleś nas, syny twoje, dał na pośmiewisko,
Byśmy rośli jak kłosy pod deszczem potwarzy.
Takiej chwały – od czasu, jak na wiatrach stoi
Glob ziemski – na żadnego nie włożyłeś ducha,
Że się cichości naszej cała ziemia boi
I sądzi się, że wolna jak dziecko – a słucha.
Zaprawdę w ciałach naszych światłość jakaś wielka
Balsamująca ciało – formy żywicielka,
Uwiecznica… promienie swe dawała złote
Przez alabastry ciała. 
Juliusz Słowacki

 Marta Czech

Dwie narodowe tragedie


Polecam i zapraszam:
10 X 2010 r. - uroczystości upamiętniające Ofiary katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem we Wrocławiu
Poseł Dawid Jackiewicz szef wrocławskiego PiS oraz Wrocławski Klub GAZETY POLSKIEJ zapraszają w dniu 10 października 2010 r. na uroczystości upamiętniające Ofiary katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem:

Kościół Najświętszej Marii Panny na Piasku - Ostrów Tumski-Wrocław:

- godz. 18:00 - Msza św. w języku łacińskim wg klasycznego rytu rzymskiego;
- godz. 19:00 - okolicznościowe wystąpienia;
- godz. 19:20 - koncert patriotyczny- ,,Requiem dla Prezydenta" w hołdzie prof. Lechowi Kaczyńskiemu Prezydentowi RP

Po koncercie ok. godz. 19:45 marsz milczenia ulicami Wrocławia. Spod Kościoła NMP na Piasku, pod tablicę śp. Władysława Stasiaka przy ul. Szewskiej, a następnie pod tablicę śp. Aleksandry Natalli-Świat przy pl. Solnym 14, gdzie nastąpi zakończenie uroczystości.

Nie zapominajmy jednak, iż 10 X – to nie tylko wspomnienie kwietniowej tragedii. To również okrągła rocznica utraty przez Polskę pełnej suwerenności – rok od ratyfikacji traktatu lizbońskiego
…i to nie niczyją inną ręką, jak tylko tą, którąśmy pogrzebali na Wawelu (nie wiem, czy dosłownie można by mieć taką pewność)
I Polsce, zwłaszcza w tym dniu, przysługuje żałobny płacz… - byleby łez powodzi nie było i, jak pisze Asnyk, nikt lamentem się nie poił, wał pozostał niezdobyty, a losy przeciwne stałością, z Bożą pomocą, zwyciężone. ,,(…) nie przestajmy czcić świętości swoje (…)” - prawdziwe Świętości. ...a tragedii narodowych nie konsekrujmy. W skupieniu - pamiętajmy, również w modlitwie.  

Marta Czech

poniedziałek, 4 października 2010

Król królów



Gorąco polecam film (ok. 16 min.) i zapraszam do włączenia się (choćby duchowo, modlitewnie) we wrocławski Marsz dla Jezusa Króla Polski. Jeszcze w tym roku akademickim! Dla zainteresowanych szczegóły już wkrótce.
http://www.dailymotion.pl/video/xdhv87_krol-krolow_news

Marta Czech

Panie Cnoty


Modlitwa  św. Franciszka z Asyżu:

Pozdrowienie cnót (w większości rękopisów kopiści zwą utwór ,,Pozdrowieniem cnót”, choć Tomasz z Celano, a za nim Boehmer, określił go jako ,,Pochwały cnót”)

                        1Bądź pozdrowiona, Królowo Mądrości, Pan niech cię strzeże z twą siostrą, świętą, czystą Prostotą.
2Pani święte Ubóstwo, Pan niech cię strzeże z twą siostrą, świętą Pokorą.
3Pani święta Miłości, Pan niech cię strzeże z twą siostrą, świętym Posłuszeństwem.
4Wszystkie najświętsze cnoty, niech was strzeże Pan, od którego się wywodzicie i pochodzicie.
5Nie ma w ogóle na całym świecie żadnego człowieka, który mógłby jedną z was posiadać, jeśli wcześniej nie umarłby.
6Kto jedną posiada, a innym nie uchybia, posiada wszystkie.
7I kto jednej uchybia, żadnej nie posiada i wszystkim uchybia (por. Jk 2, 10).
8I każda zawstydza wady i grzechy.
9Święta Mądrość zawstydza szatana i całą jego przewrotność.
10Czysta i święta Prostota zawstydza całą mądrość tego świata (por. 1Kor 2, 6) i mądrość ciała.
11Święte Ubóstwo zawstydza pychę i skąpstwo, i troski tego świata.
12Święta Pokora zawstydza pychę i wszystkich ludzi, którzy są ze świata, podobnie i wszystko co jest ze świata.
13Święta Miłość zawstydza wszystkie pokusy diabelskie i cielesne, i wszelką bojaźń cielesną.
14Święte Posłuszeństwo zawstydza wszelkie ludzkie i cielesne pożądania, 15i utrzymuje ciało w umartwieniu, aby było posłuszne duchowi i aby słuchało swego brata, 16i czyni człowieka poddanym i uległym wszystkim ludziom, 17i nie tylko samym ludziom, lecz także dzikim i okrutnym zwierzętom, 18aby mogły z nim czynić, co zechcą, na ile im Pan z wysoka pozwoli (por. J 19, 11).
Caravaggio, Św. Franciszek (1606)
Wszystkie pisma św. Franciszka i Klary:

Marta Czech

sobota, 2 października 2010

Nie Anioł Stróż


Przypomniał mi się jeden wiersz – akurat na dzisiejsze wspomnienie świętych Aniołów Stróżów… 

Nie anioł stróż
mojego Anioła Stróża nie widać
choć nie zazdrości archaniołom
nie strzeże nikogo jak na obrazku
przewraca kładkę po której idę
rzuca w przepaść na zbitą głowę
wyciąga za nogawki
pyta - jak leci
mówię mu nieprzyzwoity po łacinie banał
- Aniele tobie łatwo bo nie masz ciała
ale mnie sempiterna zabolała
nie rozumie strzeżonego Pan Bóg nie strzeże
do Boga idzie się na całego
przez kładkę skopaną
przez miłość która wyszła bokiem
przez rozpacz ze szczegółami
przez korek uliczny w którym ugrzęzło pogotowie z syreną
czasem jak stonoga co pomyliła nogi i stanęła jak noga
tłumaczył i ja tłumaczę ale na obrazkach inaczej
Ks. Jan Twardowski

Marta Czech