piątek, 6 maja 2011

Fenomenosofizmaty


…czyli o, skądinąd zasłużonym, despekcie prof. Krąpca wobec fenomenologicznego zurück zu den Sachen selbst.

          Bo filozofia uczy rozumieć rzeczywistość i pozwala zrozumieć sens bycia człowiekiem. A tego się nie zrozumie, studiując współczesnych filozofów. Istnieje różnica pomiędzy poznaniem rzeczywistości a poznaniem myślenia o niej. Myślenie jest operacją na uzyskanych już uprzednio obrazach, pojęciach i operuje, jak chce. A tak uprawiana jest dzisiaj filozofia, gdzie nie szuka się racji rzeczowych, a jedynie racji myślowych - zborności myślenia, niesprzeczności. Sprowadza się rozumienie świata do logiki - bzdura skończona! Arystoteles zwracał uwagę na to, że logika jest racjonalnym, uporządkowanym poznawaniem rzeczywistości, a nie tylko myślenia o niej, i dlatego trzeba wracać do Arystotelesa, nie do platonizmu, nie do neoplatonizmu, który przeszedł później w całą filozofię europejską po Dunsie Szkocie, Suarezie, Kartezjuszu, Leibnizu, Kancie, Wolfie, Heglu, Heideggerze, Husserlu. To wszystko jest subiektywizm. Tam nie ma poznania rzeczywistości, tam jest operacja na myślach. Fenomenologia np. nie odróżnia bytów myślnych od rzeczywistości. Głosi hasło powrotu do rzeczy samej w sobie. A czym jest rzecz sama w sobie? To myśl o rzeczy, a nie rzeczywistość! U Husserla myśl była nawet nazwana ,,ding" - rzeczą. Ale to nie jest to. Owszem, myśl nasza może być przedmiotem i ona może być obiektywnie poznana, ale obiektywność to nie to samo, co rzeczywistość. Ja mogę mieć poznanie moich myśli, ale ja nie stwarzam świata - to są te bzdury!
(…) Filozofia realistyczna to taka, która uczy rozumieć rzeczywistość realnie istniejącą: byty samodzielnie istniejące, niesamodzielnie istniejące, to, o czym mówi Arystoteles w I księdze ,,Metafizyki". Można powiedzieć, że każdy człowiek jest w pewnym sensie filozofem. Budzi się chłop i patrzy obok: żona. Nie utożsamia się z nią, mało tego, odróżnia swoją żonę od innej kobity, czyli stoi na granicy pluralizmu bytowego, a nie monizmu. A więc już jest filozofem! Ale ciągle odnosi się do czynów realnych, a nie do swoich myśli. Chłop patrzy, że żona dobrze gotuje. To nie jest czynność tylko myślowa. Żona kładzie mu na talerz kotlet, a nie pojęcie kotleta, jak przedstawia to fenomenologia. Pojęciami jeszcze nikt się nie najadł. Metafizyka wychodzi ze zdrowego rozsądku i uściśla zdrowy rozsądek przez sprawdzanie i wynajdywanie ogólnych, koniecznych, ale analogicznych sformułowań. Filozof musi być normalnym człowiekiem. Po maturze tata mi powiedział, że mam zaprząc konie i dwa hektary ziemi zaorać! I przyszedł później patrzeć, czy dobrze zaorane. Trzeba było umieć z koniem gadać, odróżnić świnię od owcy... itd.
(…) W sądzie egzystencjalnym stwierdzam: to oto istnieje! Niech pani to coś zobaczy, dotknie, powącha. To nie jest myśl, to jest coś w sobie, co istnieje. Ta choinka inaczej istnieje, inaczej istnieje człowiek. Fakt istnienia decyduje o bycie. Młody chłopak w gimnazjum zakocha się w dziewczynie - w Barbarze, i poza Barbarą świata nie widzi. Barbara jest wszystkim, myśli o niej itd. Jak to jeden pisał: ,,Przesłoniłaś mi cały świat - cały świat w tobie widzę". Ale ta Barbara przyprowadziła koleżankę - jeszcze ładniejszą od siebie i milszą. Ten patrzy: Boże!, to istnieje nie tylko Barbara, ona nie jest jedyną rzeczywistością! Każda rzecz istniejąca jest niepowtarzalna. Proszę popatrzeć na liście na drzewie - nie ma dwóch identycznych, od początku świata nie było i nie będzie. Nie ma dwóch ludzi identycznych. Logicy posługują się abstraktami: ,,Człowiek to brzmi dumnie"! A ja odpowiadam: kiedy spocznie w trumnie! To, co decyduje, że coś jest bytem, to jest jego istnienie niepowtarzalne. W takich naukach mierzalnych jak matematyka mamy poznanie jednoznaczne, tam posługujemy się abstraktami, ale realia są analogiczne i obowiązuje tu poznanie analogiczne, a nie jednoznaczne. Jednoznacznie się myśli, a nie poznaje. W domu mama mówiła do siostry: ,,Idź i wydój krowę"! ,,Krowa" jest abstraktem, jednoznacznym. Nie doi się jednak pojęcia. Krowa jest analogiczna: jedna była łaciata, druga była czerwona, trzecia krasa. Chłopi bardzo dobrze rozumują analogicznie, chociaż posługują się pojęciami abstrakcyjnymi, jednoznacznymi. Nikt jednak nie doi krowy jako abstraktu, ale krowę konkretną, niepowtarzalną. Uprawia filozofię!

(ks. prof. Albert Krąpiec, wywiad: ,,Człowiek żyje na wieczność” – fragmenty)
Felix Droese, Zurueck zur Sache selbst (1992)
 Marta Czech

Kupiecka angielszczyzna i język myślicieli


          Nam ciągle mówiono, że Polacy mają swoją Ojczyznę i muszą dla niej pracować. To było coś tak naturalnego (…). A poza tym towarzyszyła nam świadomość, że byliśmy nosicielami kultury na Wschodzie. Nasze kobiety, proste wieśniaczki śpiewały w kościele po łacinie ,,Te Deum laudamus", ,,Gloria in exelsis Deo", ,,Credo". Dlatego też, kiedy wielu mieszkańców tych ziem wyjechało później do Ameryki za chlebem, to gdy poszli do kościoła i słyszeli, jak ksiądz mówił ,,Dominus vobiscum", to cieszyli się, że jest tak samo jak u nas i już czuli się w kościele jak u siebie w domu.
(…) Cała nasza kultura europejska trwająca nieprzerwanie przez dwa tysiące lat formułowana była w
języku łacińskim. Cała nasza literatura pierwotnie pisana była po łacinie, a język narodowy występował jako wtórny. W szkole panował więc kult języka łacińskiego i greki jako podstawowych języków indoeuropejskich. Dwie moje prace doktorskie pisałem w języku łacińskim. Na lekcjach łaciny, w ostatniej klasie, nie wolno było mówić po polsku. Przychodził nauczyciel, świetny pedagog, dyrektor szkoły, i pierwsza rzecz to klasa wstawała i witała go: ,,Salve magister!” A np. dzisiejszy język angielski to jest język kupiecki. Język myślicieli jest językiem łacińskim, gdzie są deklinacje i podmioty brane są w różnych kontekstach. Mówimy: genetivus, dativus, a więc od razu określamy bliżej charakter podmiotu, a w języku angielskim: ,,with the man", ,,to the man", ,,of the man" i koniec - jeden ,,man". A tu jest: człowiek, człowieka itd. Pamiętam pierwsze lekcje w szkole: puella, puellae, puellae, puellam... ,,Minerva dea est, puellae Minervam adorant.” - pierwsza deklinacja, pierwsza koniugacja itd. (ks. prof. Albert Krąpiec)

 Marta Czech