środa, 29 grudnia 2010

Żeby człowiek był człowiekiem – folwark zwierzęcych ksenotransplantów


          Na Żernikach Wielkich pod Wrocławiem, po wielkich trudach, wyprodukowano właśnie na drodze mikroiniekcji egzogennego DNA do 1 i 2 blastromerowych zarodków transgeniczną świnię (knurka) z ludzkim genem i złamaną barierą immunologiczną. Od takiej świni można przeszczepiać człowiekowi żywe narządy: serce, nerki, wątrobę…

Żaden z argumentów ,,za” do których dotarłam, nie przekonuje mnie do tego, by człowiek mógł zajmować się ksenotransplantacją w jakimkolwiek wymiarze. Wszystkie przytaczane w literaturze/dokumentach, bądź wypowiedziach, motywy są raczej czysto teoretyczne. Nijak mają się do rzeczywistych warunków, bez których ksenotransplantacja w praktyce nie istnieje.  W najlepszym wypadku świadczą o kiepskiej komunikacji pomiędzy etykami/teologami a naukowcami. Dodatkowo, biorąc pod uwagę interdyscyplinarność całego zagadnienia, współpraca ta jest kiepska już nawet pomiędzy inżynierem genetycznym a chirurgiem transplantologiem, biotechnologiem a zootechnikiem itd. Poniżej podważone lub potwierdzone przeze mnie (w większości artykułami naukowymi) fragmenty wypowiedzi, dokumentów, relacji, sprawozdań itp. a propos stosowania ksenotransplantów (także pośrednio):

1.     „Perspektywa Ksenotransplantacji – Aspekty naukowe i rozważania etyczne” – to nowy dokument Papieskiej Akademii Życia. Ksenotransplantacja zajmuje się przeszczepami organu zwierzęcego do organizmu człowieka. Inspiracją zaprezentowanego 26 września dokumentu była prośba o wypowiedzenie się na ten temat ze strony Rady Europy, a także watykańskiego Sekretariatu Stanu. Prezentując dokument, wiceprzewodniczący Akademii bp Elio Sgreccia powiedział, że „porusza on między innymi aspekty etyczne ksenotransplantacji i starano się w nim odpowiedzieć na takie problemy jak: Czy wykorzystanie zwierzęcia jest rzeczą godziwą i jaka jest władza człowieka nad zwierzęciem?”.
(© 2000 Tygodnik Powszechny online)

To totalne nieporozumienie, że głównym problemem ksenotransplantacji dla Papieskiej Akademii Życia, jest pytanie o władzę człowieka nad zwierzęciem, jakby ten problem wcześniej nie istniał i jakby właśnie ,,odkryto Amerykę”. Zupełnie pomija się sedno problemu! Nawet nie pomija, a, w pewien sposób, odwraca – jeśli by brać pod uwagę aspekty psychicznej i genetycznej tożsamości człowieka – należałoby nakreślić i rozważyć problem wpływu  (,,władzy”) określonej puli genowej zwierzęcia-dawcy na genotyp człowieka-biorcy. Papieska Akademia Życia (ani żadna inna) tego problemu nie podejmuje.

2.     Aby ksenotransplant był dopuszczalny, przeszczepiany organ nie może naruszać psychicznej i genetycznej tożsamości osoby, która go przyjmuje; ponadto musi także istnieć dowiedziona biologiczna możliwość, iż przeszczep się uda i że nie narazi odbiorcy na niekontrolowane ryzyko.
(Jan Paweł II, przemówienie do uczestników Kongresu Światowego Towarzystwa Transplantologicznego w Rzymie, 29 sierpnia 2000)

W zasadzie, można by powiedzieć, Jan Paweł II etycznemu i moralnemu problemowi ksenotransplantacji nadaje właściwy ton. W jego obrębie, jako etyk i teolog, formułuje odpowiednie warunki: ,, Aby ksenotransplant był dopuszczalny…”. Jest to jednak tylko i wyłącznie idealistyczna wizja etyka i teologa, która na pewno dziś (a wątpliwe, że kiedykolwiek) w praktyce w 100% możliwa nie jest.
Naruszenie psychicznej tożsamości człowieka – często jest to problem indywidualny, więc tu go pominę.
Naruszenie genetycznej tożsamości człowieka – skoro nieunikniona jest genetyczna modyfikacja zwierząt-dawców (zwłaszcza świń) i ich tkanek oraz narządów (o czym będzie dalej), naruszenie genetycznej tożsamości człowieka jest prostą implikacją.
Dowiedziona biologiczna możliwość, iż przeszczep się uda. – Trudno ocenić, jak będą funkcjonowały świńskie narządy w ludzkim ciele. Są one dosyć podobne pod względem wielkości i wydolności, ale nikt tak naprawdę nie wie, jak długo i sprawnie mogą działać. (,,Wiedza i Życie" nr 1/1999)
Dowiedziona biologiczna możliwość, że przeszczep nie narazi odbiorcy na niekontrolowane ryzyko. Mikrobiolodzy ostrzegają, że przeszczepy tkanek i narządów zwierzęcych niosą ze sobą groźbę wybuchu epidemii. Istnieje bowiem ryzyko, że wirusy lub inne drobnoustroje normalnie egzystujące w zwierzęcych tkankach mogą po przeszczepie zaatakować tkanki ludzkie. Takie zakażenie jest niebezpieczne nie tylko dla biorcy przeszczepu. Może on się stać źródłem zakażenia innych ludzi, co w efekcie prowadzi do wybuchu epidemii. Nikt obecnie nie jest w stanie ocenić, jakie jest  jej prawdopodobieństwo. Nikt też nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, jak groźny mógłby być wirus, który dokonałby takiego międzygatunkowego ,,przeskoku”.
Przeszczepy tkanek i narządów świńskich uważa się za bezpieczniejsze od małpich, gdyż świnie są o wiele dalej spokrewnione z ludźmi, a więc i wirusy, które w sobie noszą, są mniej podobne. Zwolennicy ksenotransplantacji argumentują też, że ludzie od wieków żyli w dość bliskim kontakcie ze świniami i z wyjątkiem grypy nie ulegali zakażeniu żadnymi niebezpiecznymi drobnoustrojami.
Sprawa jednak nie jest taka prosta. Przeszczep zwierzęcego narządu stwarza jedyną w swoim rodzaju sytuację, która nigdy nie zdarza się w naturalnych warunkach. Komórki zwierzęce wchodzą wtedy w bezpośredni kontakt z ludzkimi. W połączeniu z osłabieniem układu odpornościowego, spowodowanym dużą dawką leków immunosupresyjnych, powstają zatem warunki wyjątkowo sprzyjające infekcji wirusowej.
Poważnym sygnałem ostrzegawczym stało się niedawne odkrycie Robina Weissa z londyńskiego Instytut Badań nad Rakiem i Davida Onionsa z Uniwersytetu w Glasgow, że obecne w świńskich komórkach tzw. wirusy PERV (należące do rodziny retrowirusów tej samej, co wirus HIV), są w stanie zakażać ludzkie komórki w warunkach laboratoryjnych. Wirusy te są integralną częścią genomu świńskich komórek. Kolejne pokolenia świń dziedziczą je, ponieważ przed tysiącami lat wirusy PERV stały się częścią ich materiału genetycznego. Nie są one chorobotwórcze dla tych zwierząt. Można jednak sobie wyobrazić, że mogłyby się uaktywnić w komórkach przeszczepionego narządu i zaatakować ludzkie tkanki. Czy może do tego dojść i czy takie zakażenie wywołałoby jakąś chorobę, nie wiadomo. Tym niemniej dokonane przez Brytyjczyków odkrycie pokazało, że trudne będzie wyhodowanie świń wolnych od wszelkich wirusów i innych czynników chorobotwórczych, co jest warunkiem niezbędnym, aby takie transplantacje były bezpieczne.
,,Wiedza i Życie" nr 1/1999;
Biotechnologiczne i medyczne podstawy ksenotransplantacji
Redakcja Z. Smorąg, R. Słomski, L. Cierpka
Ośrodek Wydawnictw Naukowych
Poznań, 1-388, 2006

3.     Wolność jednego człowieka ma swoje granice tam, gdzie naruszać zaczyna wolność innych ludzi i stworzeń. Do postępu nie należy zmierzać za wszelką cenę. Ingerencja w geny człowieka jest np. zarazem wtargnięciem w jego osobowość, w jego osobę. Z punktu widzenia Kościoła nie ma na coś takiego moralnego usprawiedliwienia. ,,Nauka i technika z racji ich wewnętrznego znaczenia domagają się bezwarunkowego poszanowania podstawowych kryteriów moralności; powinny one służyć osobie ludzkiej, jej niezbywalnym prawom, jej prawdziwemu i integralnemu dobru zgodnie z planem i wolą Boga" (Katechizm Kościoła katolickiego, 2294).

Ingerencja w geny dawcy ksenotransplantu i samego ksenotransplantu nieodwołalnie wiąże się z pośrednią ingerencją w geny biorcy (człowieka). Okazuje się, że taka ingerencja jest nieunikniona:
Świnie hodowane w brytyjskiej firmie Imutran tylko z pozoru w niczym nie różnią się od setek tysięcy innych na całym świecie. Świnie te nie są przeznaczone na rzeź, a swą niezwykłość zawdzięczają faktowi, iż powstały w wyniku manipulacji genetycznej, która sprawiła, że ich serca i wątroby oraz inne części będzie można wszczepiać ludziom. Wkrótce w ślady Imutranu poszło więcej firm i obecnie przynajmniej trzy kolejne: Protein Pharmaceuticals, Alexion i Nextran (wszystkie amerykańskie), mają świnie zmodyfikowane genetycznie w podobny sposób.
W 1992 roku naukowcy z mało znanej brytyjskiej firmy biotechnologicznej Imutran wyhodowali zmodyfikowaną metodami inżynierii genetycznej (transgeniczną) rasę świń. Wkrótce zwróciła ona na siebie uwagę całego medycznego świata. Dzięki umieszczeniu w materiale genetycznym tych zwierząt odpowiednich genów, właściwości ich tkanek zmieniono tak, by oszukać ludzki układ odpornościowy i uniknąć nadostrego odrzucenia.
Sukces transplantacji zależy od tego, na ile podobne są do siebie tkanki dawcy i biorcy. Komórki, z których zbudowane są tkanki, mają na swej powierzchni ogromną liczbę różnorodnych białek. Wiele z nich pełni rolę znaków rozpoznawczych dla własnego systemu odpornościowego. Są to tzw. antygeny zgodności tkankowej. Odrębność gatunkowa ludzi i zwierząt, w przypadku ksenotransplantacji, wyklucza podobieństwo tkanek dawcy i biorcy. Niezbędna jest więc modyfikacja genetyczna, która ,,stworzy” wymagane podobieństwo i na tyle oszuka układ odpornościowy biorcy, aby, z pomocą leków immunosupresyjnych (zwłaszcza cyklosporyn) akceptował przeszczepy od dawców o tak różnych typach tkankowych.
Gwałtowny postęp w dziedzinie ksenotransplantacji nastąpił w ostatniej dekadzie. Jedną z głównych przyczyn przełomu było opanowanie technik inżynierii genetycznej, które pozwoliły na wyhodowanie zmodyfikowanych genetycznie zwierząt, zaprojektowanych w ten sposób, by mogły zostać dawcami narządów dla ludzi.
Najpoważniejszą przyczyną niepowodzeń przy wszczepianiu zwierzęcych narządów do ludzkiego organizmu jest tzw. nadostre odrzucanie przeszczepu. Zjawisko to występuje przy przeszczepach od tzw. gatunków ,,niezgodnych", do których należą świnie będące zwierzętami najpoważniej branymi pod uwagę jako dawcy narządów dla ludzi. W przypadku szympansów i pawianów ta forma odrzucania nie występuje, jednak zwierzęta te z innych powodów nie są dobrymi kandydatami na dawców. (Naczelnym, mimo że są najbliżej spokrewnione z człowiekiem, nie poświęca się wiele uwagi jako dawcom organów z powodów etycznych, problemów bezpieczeństwa i trudności związanych z hodowlą. Niestety, większość zwierząt laboratoryjnych, takich jak szczury, myszy, chomiki i świnki morskie, nie spełnia wymagań.
Badania kliniczne wskazują, że świnia domowa najlepiej spełnia kryteria przydatności organów do ksenotransplantacji. Wielkość narządów, ich wydolność fizjologiczna jest niemal identyczna z ludzkimi. Za wyborem świni jako potencjalnego dawcy organów do ksenotransplantacji przemawiają również następujące fakty: świnia jest gatunkiem o wysokiej plenności i płodności, tanim i łatwym w utrzymaniu, ponadto osobniki szybko rosną, a ich organy w stosunkowo krótkim czasie osiągają pełną wielkość i wydolność fizjologiczną stosowaną do potrzeb ksenotransplantacji. Ponadto świnia jest gatunkiem, u którego, w porównaniu do innych dużych zwierząt, dosyć łatwo można przeprowadzić modyfikacje genowe. Dodatkowo badania dotyczące międzygatunkowej homologii DNA człowieka oraz zwierząt wskazują na wysoką homologię, z wyjątkiem naczelnych, między człowiekiem i świnią.)
Orzucanie nadostre jest to gwałtowna reakcja układu odpornościowego, zdolna zniszczyć przeszczepiony narząd w ciągu kilku minut od transplantacji. Głównym obiektem ataku jest nabłonek naczyń krwionośnych, który jest podstawowym miejscem styku obcego narządu z ludzką krwią. Po jego zniszczeniu niemożliwy jest już normalny obieg krwi w przeszczepionym narządzie, co prowadzi do jego szybkiego obumarcia. Przez wiele lat było to ograniczenie niemożliwe do pokonania.
Jedną z możliwości zabezpieczenia komórek przed atakiem ze strony ksenoprzeciwciał i nadostrym odrzucaniem jest takie jej zmodyfikowanie genetyczne, aby nie wytwarzała antygenu alfaGal. Można to uzyskać poprzez zastąpienie genu kodującego enzym alfa 1,3-galaktozylotransferazę odpowiedzialny za syntezę przez gen kodujący ludzką transferazę H powodującą zastąpienie antygenu alfaGal (złożonego z cząsteczek galaktozy) antygenem Fuc (złożonego z cząsteczek fukozy). Dzięki temu przeciwciała nie wiążą się z komórką i kaskada dopełniacza nie jest aktywowana.
Inną możliwością ochrony przed nadostrym odrzucaniem (wykorzystaną m.in. przez firmę Imutran) jest wyprodukowanie transgenicznych zwierząt, których tkanki mają na swej powierzchni ludzkie białka blokujące aktywność dopełniacza.
Jednym słowem – potrzebne jest ,,uczłowieczenie” genetyczne świni, by była mowa o jakimkolwiek ksenotrasplancie.
Przełamanie bariery nadostrego odrzucania sprawiło, że specjaliści z wielu ośrodków medycznych (głównie w USA i Wielkiej Brytanii) rozpoczęli przygotowania do pierwszych prób klinicznych przeszczepiania narządów pochodzących od transgenicznych świń. Novartis jest gotów w najbliższym czasie zainwestować w ksenotransplantologię co najmniej miliard dolarów. Analitycy finansowi szacują, że rynek związany z przeszczepami zwierzęcych narządów w 2010 roku będzie wart 6 mld dolarów, a Novartis ma szansę na zdobycie ponad połowy tych pieniędzy.
,,Wiedza i Życie" nr 1/1999;
Biotechnologiczne i medyczne podstawy ksenotransplantacji
Redakcja Z. Smorąg, R. Słomski, L. Cierpka
Ośrodek Wydawnictw Naukowych
Poznań, 1-388, 2006

4.     Jeżeli więc (…) życia nie chce się pozostawić samowoli ludzkiej, trzeba koniecznie uznać pewne nieprzekraczalne granice władzy człowieka nad własnym ciałem i jego naturalnymi funkcjami, granice, których nikt nie ma prawa przekraczać: ani osoba prywatna, ani władza publiczna. Granice te zostały ustanowione właśnie ze względu na szacunek należny ludzkiemu ciału oraz jego naturalnym funkcjom. (Paweł VI, encyklika Humanae vitae)

(…) nieprzekraczalne granice władzy człowieka nad własnym ciałem i jego naturalnymi funkcjami – w przypadku transgenicznych ksenotransplantów nie ma mowy naturalności funkcji ciała człowieka. Idąc tropem Pawła VI, można by stwierdzić, iż ksenotransplantacja przekracza granicę, która jest moralnie (a powinna być także i formalnie) uznana za nieprzekraczalną.

5.     Chodzi tu (..) o sprawę tak wielką z punktu widzenia powinności moralnej, że nawet samo prawdopodobieństwo (…) wystarczyłoby dla usprawiedliwienia najbardziej kategorycznego zakazu wszelkich interwencji (…). (Jan Paweł II, encyklika Evangelium vitae)

Czy nie można tych słów odnieść do ksenotransplantacji? Czy nie chodzi tu o sprawę tak wielką, że już samo prawdopodobieństwo pogwałcenia tożsamości genetycznej człowieka wystarczyłoby dla usprawiedliwienia najbardziej kategorycznego zakazu wszelkich interwencji w ciało człowieka, jeśli by brać pod uwagę transgeniczne ksenotransplanty?


Podsumowanie:
Krótkie argumenty przeciw ksenotransplantacji:
  • nie do końca poznane mechanizmy następcze transplantacji – zmiany zachodzące w organizmie biorcy po przeszczepie (łącznie z psychiczną i genetyczną tożsamością)
w związku z w/w: brak formalnej udowodnionej i wyznaczonej granicy: przeszczep jakiej tkanki/narządu jeszcze znacznie nie narusza psychicznej i genetycznej tożsamości człowieka, a jakiej już narusza (zawsze w grę wchodzi tylko ,,stopień i skala tego naruszenia”, gdyż w medycynie powszechnie wiadomo, iż ,,naruszenia” takie nieuniknione są nawet przy przeszczepach allogenicznych)
skoro nieunikniona jest genetyczna modyfikacja zwierząt-dawców (a jednak wbrew naturze), granica, o której mowa wyżej, zawsze będzie niemożliwa do wyznaczenia, gdyż każda modyfikacja genetyczna, w przypadku ksenotransplantologii, zakłada naruszenie genetycznej tożsamości
  • ryzyko zakażenia, globalna epidemia na skutek ,,przeskoku” międzygatunkowego niektórych drobnoustrojów, wirusów (brak dostatecznej wiedzy dot. tego tematu)
  • dzisiaj głównym czynnikiem ograniczającym liczbę wykonywanych operacji jest dostępność narządów do transplantacji, a nie problemy techniczne – czy trudność w tym dostępie jest wystarczającym argumentem, by ,,zezwierzęcać” człowieka??!
  • w sprawach tak wysokiej wagi, jak ludzkie życie i godność człowieka, już samo tylko ryzyko i szereg niepewności powinny być argumentem przeciw wątpliwej moralnie metodzie (w myśl JPII, w/w)

Dlaczego etyczny i moralny problem ksenotransplantacji nie dotyczy tej dziedziny kardiochirurgii, gdzie powszechnie stosuje się zastawki serca pochodzące od świń?
Zastawki te lepiej od mechanicznych naśladują ruch ludzkich zastawek, nie powodują krzepnięcia krwi i nie niszczą krwinek. I co najważniejsze, nie stają się celem dla naszego układu odpornościowego. Przed wszczepieniem poddaje się je długiej obróbce, podczas której usuwa się z nich wszystkie chemiczne wizytówki. Skutkiem ubocznym jest zabijanie komórek budujących zastawki. W efekcie – zastawka, która nie jest już żywym organem (tu: nie jest to konieczne, by nim była), przestaje być ksenotransplantem – jest martwym implantem, niemającym w sobie i nieprzekazującym ,,biorcy” żadnej z informacji o cechach genetycznych świni.
Metoda, której poddawane są świńskie zastawki, nie nadaje się więc do przygotowywania do przeszczepu narządów, które muszą żyć, by pracować: serca, nerek, wątroby... Tu trzeba szukać innego wyjścia. Do roboty wzięli się więc genetycy i immunolodzy. Wymyślili dwa rozwiązania, polegające na odpowiednio dobranych genetycznych modyfikacjach, o których mowa była wyżej.
,,Wiedza i Życie" nr 1/1999;
Biotechnologiczne i medyczne podstawy ksenotransplantacji
Redakcja Z. Smorąg, R. Słomski, L. Cierpka
Ośrodek Wydawnictw Naukowych
Poznań, 1-388, 2006

Problem dotyczy także Polski
Tym tropem poszli między innymi polscy naukowcy, którzy od kilku lat prowadzą badania nad zmodyfikowanymi genetycznie świniami. W projekcie uczestniczy 10 zespołów naukowych z całej Polski, specjalizujących się w biologii molekularnej, rozrodzie zwierząt, embriologii, immunologii i transplantacjach. Odpowiednią konstrukcję z DNA przygotował zespół profesora Ryszarda Słomskiego z Instytutu Genetyki Człowieka PAN, a wprowadzeniem genów do komórek świni i hodowlą zajęli się naukowcy kierowani przed profesora Zdzisława Smorąga z podkrakowskiego Instytutu Zootechniki (koordynującego cały projekt). W efekcie ich prac we wrześniu 2003 roku narodził się knurek, któremu nadano wdzięczne imię TG 1154.
Zwierzątko miało tkanki ozdobione ludzkimi cząsteczkami, które po przeszczepie mogłyby maskować obecność świńskich wizytówek na komórkach zwierząt. Knurek podrósł, po czym zabrał się do rozmnażania. Obecnie po świecie hasa ponad sto jego potomków, którym przekazał swoje unikatowe cechy. W międzyczasie do akcji zaczęli się szykować transplantolodzy. By opracować optymalną technikę, już rok temu przeszczepili wątrobę zmodyfikowanego genetycznie zwierzęcia innej świni. – Dzięki odpowiednim krzyżówkom za trzy lata spodziewamy się osobników, z których narządami będziemy mogli zacząć eksperymenty na małpach – powiedział „Przekrojowi” profesor Smorąg.
(Przekrój Nauki 2006 online)

Marta Czech