niedziela, 29 maja 2011

Od wyklęcia do dialogu


W okresie poprzedzającym Sobór Watykański II (1962-1965), a zwłaszcza w czasie jego obrad, masoneria wciągnęła w swe szeregi najważniejszych biskupów i kardynałów pracujących w Watykanie. Wynika to z listy zawierającej 124 nazwiska masonów-purpuratów, a ogłoszonej wkrótce po Soborze Watykańskim II w prasie włoskiej na podstawie Masonie Register of Italy (Rejestr Masonów Włoskich). Rejestr ten nie był kwestionowany przez osoby wymienione na jego listach. Z nich wynika, że większość dygnitarzy Kościoła katolickiego wstąpiła do masonerii w latach 1956-1960, a więc w przededniu Soboru Watykańskiego II. Stąd pewna część ojców soborowych to masoni, działający niewątpliwie na soborze według konkretnych wskazówek lóż, do których przynależeli.
Oto tylko niektóre nazwiska spośród 124 wymienionych na liście: Ablondi Alberto, bp Livorno; Abrech Pio, bp, członek Świętej Kongregacji Biskupów; Bea Augustyn, kard., Sekretarz Stanu za Jana XXIII i Pawła VI; Baggio Sebastiano, kard., Prefekt Świętej Kongregacji Biskupów; Baldassarri S., bp Rawenny; Biffi F., Rektor Uniwersytetu Papieskiego; Bonicelli G., bp Albano; Bovone A., abp Świętego Officium; Bugnini A., abp, reformator liturgii; Casaroli A., kard., v-ce dziekan kolegium kardynalskiego; Dadagio L., abp Lero; D'Antonio E., abp Trivento; Del Monte A., bp Novary; llari A., opat; Lienart A., kard.; Mensa A., abp Vercelli; Pappalardo S., kard., abp Palermo; Pellegrino M., kard., abp Turynu; Poletti U.,  kard.; Schierano M., bp Włoskich Sił Zbrojnych; Sensi M., bp Sardi; Suenes L., kard.; Villot J., kard.; Zanini L., nuncjusz itd.
Wielki Mistrz Najwyższej Rady Lóż Masońskich w Meksyku, Carlos Vazquez Rangel, w wywiadzie prasowym zamieszczonym w czasopiśmie „Procesjo" oświadczył, że w Watykanie pracują aż trzy loże masońskie rytu szkockiego, co potwierdziło katolickie czasopismo „The Athanasian", numer z 1 czerwca 1993 r. Nadto przypomnijmy, że podana powyżej lista masonów w Watykanie odnosi się do okresu, w którym jeszcze obowiązywał poprzedni Kodeks Prawa Kanonicznego, kategorycznie zabraniający przynależności do masonerii wszystkim katolikom pod karą ekskomuniki.
W czasie obrad Soboru Watykańskiego II masoneria miała zatem możliwości wpływania na redakcję dokumentów soborowych, a także na reformę liturgii. Podczas soboru papież Jan XXIII bardzo serdecznie dialogował z anglikańskim Prymasem Geoffrey F. Fisherem, chociaż tenże był wybitnym masonem, a znaczna część duchowieństwa anglikańskiego przynależała i nadal przynależy do masonerii. Wyjątkowo serdeczna przyjaźń łączyła również papieża Jana XXIII z wybitnym masonem najwyższego stopnia, baronem Marsaudon, co niewątpliwie przyczyniło się do zbliżenia i współpracy Kościoła z masonerią.
Według ks. jezuity Michela Riquet'a po Soborze Watykańskim II nastąpiła nowa era stosunków między Kościołem i masonerią, którą nazwał „przejściem od wyklęcia do dialogu". Wielki Mistrz Masonerii Dupuy potwierdził, że Sobór Watykański II otworzył w sposób znaczący Kościół na świat. Wyjawił, iż odbył spotkanie sprawozdawcze, więcej niż serdeczne z Janem XXIII, i że Jan XXIII i Sobór Watykański II nadali niesłychany impuls do pracy nad poprawą i znacznym ociepleniem stosunków między Kościołem a masonerią. W latach 60. i 70. ten krąg „dialogujących" rozszerzył się i umożliwiał masonerii coraz większe przenikanie jej idei i osób do struktur katolickiego Kościoła.
Najbardziej spektakularny rezultat infiltracji „piątej kolumny" wnętrza Kościoła, miał miejsce 16 lipca 1974 r. Chodziło o skromny dokument, opublikowany przez kard. Jana Króla, arcybiskupa Filadelfii i przewodniczącego Konferencji Episkopatu Ameryki Północnej. Zawierał on m.in. takie punkty: 4. Zakaz przynależności do masonerii zostaje ograniczony do samych członków duchowieństwa i instytutów świeckich; 5. z tego wynika, że ekskomunika już więcej nie jest zalecana. Pociągnęło to za sobą groźne następstwa.
Wkrótce Konferencja Episkopatu Brazylii 12 marca 1975 r. oświadczyła: Wydaje się, iż można udzielić kredytu zaufania tym, którzy od dawna należeli do masonerii, a obecnie zaczęli spontanicznie ubiegać się o dopuszczenie do sakramentów. Jeszcze tego samego roku kard. Brandao Vilela przyjął zaproszenie odprawienia  Mszy Bożonarodzeniowej dla loży Liberdade z San Salvador de Bahia, a w tym samym miesiącu przyjął wysokie odznaczenie masońskie. Podobnie postąpił w 1976 r. kardynał Paulo Evaristo Arns, arcybiskup Rio de Janeiro. Natomiast Konferencja Episkopatu w Santo Domingo w swej nocie z dnia 29 stycznia 1976 r. skierowanej do duchowieństwa stwierdziła, że nie istnieje żadna sprzeczność, gdy ktoś jest katolikiem praktykującym (...) i jednocześnie członkiem stowarzyszenia masońskiego bądź innego tego rodzaju...
W 1969 r. kard. Johann Willebrand, Przewodniczący Sekretariatu ds. Jedności Chrześcijan, podczas audiencji udzielonej członkom masońskiej organizacji Zakonu de Molaya, wyraził wdzięczność i zadowolenie, iż członkostwo w Zakonie łączy katolików, protestantów i  żydów we współpracy dla dobra ludzkości.
Choć nowy Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 roku w kanonie 1374 stwierdza: Każdy kto jest członkiem stowarzyszenia spiskującego przeciw Kościołowi, słusznie podlega karze, to należy zaznaczyć, że powyższy tekst znacznie różni się od kanonu 2335 Kodeksu z 1917 r. W nowym surowość kary została wyraźnie złagodzona, wraz ze zniesieniem ekskomuniki, która wcześniej była nakładana ipso facto na każdego, ktokolwiek zapisywał się do masońskiej sekty. Ponadto słowo „masoneria" nie zostało nawet wspomniane! Wszystko to dowodzi, iż potępienia z lat 80. były czysto słowne i że żadne potępienie de facto nie miało miejsca. W rezultacie niemal wszyscy biskupi, którzy w latach 60. i 70. byli zaangażowani w dialog z masonerią, zostali w latach 80. nominowani na kardynałów, a ci z kolei, którzy już wtedy byli kardynałami, dalej nimi pozostali, sprawując bez przeszkód swoje funkcje; nie podlegając żadnym postępowaniom obciążającym!
Źródło: Praca zbiorowa pod redakcją ks. Tadeusza Kiersztyna, Zatrute źródło MASONERIA - http://intra-ak.pl/pdf/zatrute_zrodlo_masoneria-praca_zbiorowa.pdf (całość opracowania).
Albrecht Dürer, Nierządnica babilońska
Marta Czech

czwartek, 26 maja 2011

Serce Matki


Jeżeli Bóg posiada swój ołtarz w sercu matki, to ma swą świątynię w całym domu.
(Johann Michael Sailer)
Loren Entz, Sztuka i literatura
Marta Czech

poniedziałek, 16 maja 2011

(de)Koherencja Boga


          Przykre to, że na Wydziale Chemii PWr Boga najchętniej poddano by rozpadowi radioaktywnemu z użyciem hiperakceleratora cząstek bombardujących. Na zajęciach z chemii kwantowej tyle ,,wałkuje się” Schrödingera, ale żeby wzbudzić jakąkolwiek falę dźwiękową nt. jego naukowych dociekań: jak to jest z tym Panem Bogiem – broń ,,nie Boże”! O interferencji takich tonów można już tylko pomarzyć. To samo z Pascalem…
Ale od czego ma się rześko myślącą babcię? Dwa dni przegadałam ze swoją m. in. o poniższych artykułach, które rekomenduję: konkretnie, celnie i stanowczo.
 
Kot Schrödingera. Prosty bożek czy Bóg paradoksu?
M.B.   
Biblia może się wydawać trudna i pełna paradoksów. Nauka też nie jest od tego wolna, co jednak nie przeszkadza nam się na niej opierać.
Pismo Święte stwierdza, że nasze imiona zostały zapisane w księdze żywota od założenia świata, a imiona potępionych nie są tam zapisane1. Jednocześnie Pismo Święte naucza, że Bóg wyposażył nas w wolną wolę, dzięki której możemy przyjąć lub odrzucić dar zbawienia2. Skoro jednak wszystko znane jest już od założenia świata, to może nie ma żadnego wyboru? Jedzmy i pijmy, bo jutro pomrzemy?3.
W innym miejscu Biblii Jezus poucza Nikodema, że kto wierzy w Syna Bożego, nie będzie sądzony, a kto nie wierzy, już został osądzony4. Mamy tu wyraźne stwierdzenie, że aktualny akt niewiary skutkuje sądem, który się dawno odbył, a jednocześnie sąd ma się odbyć przy końcu świata.
Z kolei w innym miejscu Jezus nie określa siebie jako osoby, która była czy ma być — On po prostu Jest. Jest przed Abrahamem. Jest przy saduceuszach, których poucza. Jest Bogiem Izaaka, Bogiem Jakuba, Bogiem moim i waszym, Bogiem naszych dzieci5.
Jezus na krzyżu zgładził wszelki grzech świata z mocą wsteczną, z mocą przyszłą; po prostu zgładził.
Taki Bóg nie jest bożkiem, nie mieści się w pojęciach szkolnej logiki. Często słyszymy, jak wytyka się nam, chrześcijanom, sprzeczności, choćby między Bożą wszechmocną a ludzką wolną wolą; między dobrocią Boga a istnieniem zła na świecie; między wiarą modlącego się a mechanicznie ustalonym porządkiem świata biegnącego w liniowym czasie.
Paradoksy nauki chrześcijańskiej — w szczególności stosunek Boga do czasu, wyprzedzanie przyczyny przez skutek, napięcie między Bożą wszechmocą i wszechwiedzą a ludzką wolą, Bożą dobrocią a złem, Bożą miłością a ludzką zdradą — były nieodmiennie przedmiotem ataków od czasów oświecenia.
Tak. Boga Biblii rozumem ogarnąć się nie da.
Tak. Paradoksów wspomnianych wyżej i innych nie da się z Biblii usunąć, gdyż trzeba by było usunąć całą Biblię.
Ludziom dużo łatwiej byłoby ogarnąć rozumem, a przez to zaakceptować jakiegokolwiek bożka. Z Bogiem Biblii mają problem — nie mogą Go ogarnąć rozumem.
Problemy z paradoksami
W latach 30. XX wieku wobec podobnych paradoksów związanych z następstwem czasu, wyprzedzaniem przyczyny przez skutek, napięciem między wolną wolą a prawami fizyki stanął austriacki uczony, filozof i fizyk kwantowy — Erwin Schrödinger. Nie poszukiwał co prawda odpowiedzi na postawione wcześniej pytania nurtujące chrześcijan, ale na pytania bardzo podobne. Starał się zrozumieć i zobrazować rozbieżności między codziennym, tzw. naiwnie realistycznym postrzeganiem świata a tym, które odsłaniała przed nim burzliwie rozwijająca się fizyka kwantowa. Swoje przemyślenia zawarł w opublikowanym w roku 1935 cyklu artykułów, w których analizował paradoks nazywany do dziś „kotem Schrödingera”.
Pozornie prosty eksperyment
Podstawą paradoksu jest stworzenie sytuacji, w której żywy kot zostaje zamknięty w pudle, a my tracimy możliwość jego obserwacji. Jednocześnie w pudle znajduje się urządzenie wydzielające trujący gaz, źródło promieniowania emitujące co jakiś czas radioaktywną cząstką i licznik Geigera. Jeśli licznik zarejestruje promieniowanie, urządzenie wydzielające trujący gaz zabije kota. Jeśli licznik nie zarejestruje promieniowania, kot przeżyje. Warunki eksperymentu zostały ustawione mniej więcej tak, aby szansa przeżycia kota wynosiła 50%. I tyle.
Teraz wystarczyłoby otworzyć pudełko i zobaczyć, czy kot jest żywy, czy martwy. Tak właśnie mają się rzeczy w prostym postrzeganiu świata. Wystarczyłoby jakiś czas poczekać, otworzyć pudełko, zobaczyć, w jakim stanie jest kot, i zakończyć eksperyment. Tak zrobilibyśmy, kierując się logiką. Dopóki nie otworzymy pudełka, możemy przyjmować zakłady pięćdziesiąt na pięćdziesiąt, gdyż zgodnie z naszym założeniem, kot miał równe szanse zginąć lub pozostać przy życiu i od jakiegoś czasu spoczywa w pudełku albo martwy, albo żywy.
Co na to Schrödinger?
Schrödinger proponuje pudełka nie otwierać. Zamiast tego proponuje ustalić, czy kot jest żywy, czy martwy, przeprowadzając obserwację cząstki, która z jakimś prawdopodobieństwem mogła uderzyć w licznik Geigera. Proponuje dokonać tej obserwacji już po fakcie, tzn. w chwili gdy do uderzenia w licznik Geigera doszło albo nie. Taki pomiar jest możliwy.
Jak dotąd nadal nie wydaje się, żeby los nieszczęsnego kota Schrödingera miał jakikolwiek wpływ na naszą wizję świata. Po prostu w którymś momencie kot umarł albo nie i posiadaliśmy zamknięte pudełko, w którym w 50% znajdował się żywy kot, a w 50% martwy. A o tym, co mieliśmy w pudełku, dowiedzieliśmy się, nie otwierając go, lecz obliczając drogę cząsteczki, która mogła, bądź nie, uwolnić truciznę. Wtedy uzyskaliśmy wiedzę, czy do uwolnienia trucizny doszło, i bez otwierania pudełka wiedzieliśmy, czy w środku znajdował się żywy, czy martwy kot. Nic niezwykłego. W pewnym momencie dokonujemy pomiaru i dowiadujemy się o stanie świata, którego nie chcieliśmy poznać przez proste otworzenie pudełka.
Kot Schrödingera
Otwarcie pudełka a dokonanie pomiaru
Czy otwarcie pudełka jest tym samym co dokonanie pomiaru? Nie! Jeśli decydujemy się na dokonanie pomiaru, to w pudełku nigdy nie było kota albo żywego, albo martwego. Cały czas znajdował się tam kot jednocześnie martwy i żywy. W chwili, w której zatrzaskujemy drzwi pudełka, pozbawiamy się możliwości obserwowania kota; kot przestaje być już dla nas kotem, staje się czymś, co można by nazwać falą prawdopodobieństwa. Będzie tak długo żywy i martwy jednocześnie, póki nie dokonamy pomiaru, a kiedy już dokonamy pomiaru i dowiemy się, czy kot był żywy, czy martwy, to po otworzeniu pudełka znajdziemy tam albo od początku martwego, albo żywego kota. Fala prawdopodobieństwa zniknie, jakby jej nie było.
Elektron, foton czy jakakolwiek cząsteczka, która ma zadecydować o życiu kota, dopóki nie zostanie poddana obserwacji, porusza się wszystkimi możliwymi drogami jednocześnie. Cząstka feralna dla kota nie zachowuje się inaczej. Uderza w licznik Geigera, nie uderza, powstaje, nie powstaje. Zachowuje się anarchistycznie, jak każda cząstka świata kwantowego, której jeszcze nie zniewolono drogą obserwacji.
Co na to niekwantowy kot?
Kot nie należy do świata kwantów. Kot to obiekt makroskopowy. Zamykając go w pudełku i uzależniając jego los od rzeczywistości kwantowej, nie tylko zmieniamy go z normalnego kota w strukturę falową i dokonujemy jego dekoherencji, to jeszcze zmniejszamy mu prawdopodobieństwo istnienia znacznie poniżej jedności, wciąż jednak utrzymując je powyżej zera. Innymi słowy, mamy kota, o którym nie da się powiedzieć, że jest albo żywy, albo martwy, gdyż jest on nierozdzielnie żywy i martwy zarazem.
Mimo że krytyczna chwila uderzenia w licznik Geigera lub ominięcia go upłynęła, kot wciąż nie przestaje być jednocześnie żywy i martwy. Dzieje się tak aż do czasu, kiedy dokonamy pomiaru feralnej dla niego cząstki.
Dlaczego tak jest? Ta najważniejsza dla kota cząsteczka porusza się jednocześnie wszystkimi możliwymi drogami, tylko do chwili dokonania pomiaru. Przeprowadzenie jej obserwacji decyduje nieodwołalnie o drodze, którą poruszała się teraz, uderzając lub nie w licznik Geigera, a także milion lat temu. Przed obserwacją cząstki kot był jednocześnie żywy i martwy, a po obserwacji jest już kotem albo od dawna żywym, albo od dawna martwym. Tylko że przyczyna nastąpiła po skutku. Przy okazji rozstrzygnął się los kota.
A jeśli otworzymy pudełko?
Nasza obserwacja może zresztą wpłynąć na los kota nie tylko subtelnymi technikami współczesnej fizyki. Nerwowy laborant może otworzyć pudełko z kotem przed dokonaniem pomiaru przez fizyka. Wtedy równie skutecznie zadecyduje o losie kota, który z fali prawdopodobieństwa przekształci się w zwłoki lub wybiegające radośnie z pudełka żywe zwierzę.
Jednocześnie przedwczesne otworzenie pudełka spowoduje, że pomiar dokonany później przez fizyka nie będzie miał żadnego wpływu na drogę cząsteczki. Tę drogę już określił laborant. Obie metody równie skutecznie wpływają na przeszłość. Obie są działaniem człowieka....
Czy to powód, żeby wierzyć w Boga?
Trzymajmy się Pisma Świętego. Nie chcę nikogo namawiać, aby budował swoją wiarę na takim czy innym paradoksie, na którejkolwiek gałęzi fizyki. Chcę tylko pokazać, iż odrzucając wiarę tylko dlatego, że Bóg przekracza zdolności naszego rozumu, i domagając się w Jego miejsce bożka, nie tylko nie prezentujemy postawy naukowej, ale idziemy na duchową łatwiznę, akceptując to, co jesteśmy sami w stanie pojąć, lub mówiąc to, czego oczekują nasi słuchacze.
Erwin Schrödinger zmagał się z tematem kota zamkniętego w pudełku, ale potraktował to bardzo poważnie. My zmagamy się ze Słowem Boga, które może nam się wydawać trudne, wewnętrznie sprzeczne, pełne paradoksów. Ale nie zapominajmy, że wciąż jesteśmy martwi i żywi jednocześnie, a nasza decyzja podjęta dziś ma skutek od założenia świata.
Erwin Schrödinger (1887-1961)
1 Zob. Ap 13,8; 17,8.
2 Zob. I Kor 6,12; 10,23; Ga 5,13.
3 Zob. I Kor 15,32.
4 Zob. J 3,18.
5 Zob. J 8,58; Łk 20,37-38.

Zakład Pascala
          Argument dla sceptyków. Dla tych, którzy uważają, że nie ma dobrych argumentów na to, że Bóg istnieje. Argument raczej mało chwalebny, bo przemawiający tylko do naszego wyrachowania, rozsądku, a nie serca. Bóg nie chce, żebyśmy w Niego wierzyli ze strachu, czy z wyrachowania. Bóg jest Miłością i miłości od nas oczekuje. Ale gdzieś trzeba zacząć i jeżeli to wyrachowanie jest tym początkiem, miłość może przyjść później. Ktoś, kto z wyrachowania zacznie prowadzić życie chrześcijanina, może wtedy pokocha i zrozumie. Zobaczmy więc jak wygląda ta rzecz, zwana „zakładem Pascala”.
Załóżmy, że ktoś nam bliski jest ciężko chory. Lekarz, który się nim zajmuje, mówi nam, że jest tylko jeden eksperymentalny sposób leczenia i szanse powodzenia tego leczenia wynoszą zaledwie 50%. Jednak bez tego leczenia nasza bliska osoba na pewno umrze. Czy nie spróbowałby każdy z nas tego sposobu? Nawet, jak trzeba by zapłacić za tę kurację? A co by było, gdyby była ona darmowa? Nie byłoby zupełnie niezrozumiale, gdyby ktoś odrzucił ten sposób ratunku?
Albo taka sytuacja: Ktoś nas zawiadomił, że płonie nasz dom i nasze dzieci są w środku. Nie jesteśmy pewni, czy to prawda, czy głupi żart. Ale czy nie byłoby rzeczą racjonalną pobiec i sprawdzić? Albo przynajmniej zadzwonić? Albo na loterii pozostały tylko dwa losy. Jeden z nich jest wart milion złotych, drugi bezwartościowy. I my mamy możliwość kupienia jednego z tych losów. Czy nie byłoby logiczne wydanie w takiej sytuacji złotówki? Spróbowanie, skoro mamy 50% szans, a nagroda jest wielka?
Nikt rozsądny nie ma wątpliwości jak się zachować w podanych wyżej przykładach. Pascal argumentuje, że decyzja wyboru Boga jest dokładnie taką właśnie decyzją, jak te zilustrowane powyżej. Wynika z tego, że nawet jak nie mamy dowodów na istnienie Boga, ani gwarancji, że On istnieje, głupotą jest postawienie na drugą alternatywę.
Załóżmy, że gramy w jakąś grę. Gramy żetonami i przy pomocy żetonów niebieskich, wygrywamy niebieską nagrodę, a przy pomocy żetonów czerwonych- nagrodę czerwoną. Niebieskie żetony to nasz rozum. Niebieska nagroda to prawda o istnieniu Boga. Czerwone żetony to nasza wola, nasze pożądania. Czerwona nagroda to wieczne szczęście. Każdy chce obie nagrody: Poznać prawdę i osiągnąć szczęście. Załóżmy, że to prawda, co twierdzą sceptycy i że nie ma możliwości wymyślenia jak grać niebieskimi żetonami. Że logiczne rozumowanie nie może nam wykazać, czy Bóg istnieje. Ciągle jednak możemy wykombinować, jak grać czerwonymi żetonami. Pascal twierdzi, że warto uwierzyć w Boga nawet jak rozum nam nie podpowie o Jego istnieniu, bo nasza wola szuka zawsze szczęścia, a istnienie Boga jest naszą jedyną szansą osiągnięcia tego szczęścia.
Bóg albo jest, albo Go nie ma. Rozum nam nie daje odpowiedzi, a życie nasze zbliża się do końca. Co nas czeka po śmierci? Jak zdecydować? Rzucić monetę? Mamy po połowie szans i bardzo wiele do zyskania. Dokładnie tyle samo do stracenia. Tu przychodzi chyba najważniejsza prawda w zakładzie Pascala: Odrzucenie agnostyzmu. Nie ateizmu, tym się zajmiemy później, ale właśnie agnostyzmu. W momencie śmierci taki pogląd nagle okazuje się zupełnie bez sensu. Dlaczego? Bo w momencie śmierci albo stajemy przed obliczem Boga, albo nie ma nic. Albo okazuje się, że teiści mieli rację, albo ateiści. Agnostycy racji na pewno nie mają. Nie można dłużej siedzieć okrakiem na płocie i się wahać.
Agnostycy odpowiadają na zakład Pascala w ten sposób: Najrozsądniej nie zakładać się zupełnie. Ale w momencie śmierci nie mamy takiej możliwości. Nie da się uniknąć tego, co nas czeka. Musimy się opowiedzieć za którąś ze stron. Albo odchodzimy w nicość, przynajmniej tak się nam zdaje, albo, gdy wierzymy, zdaje nam się, że idziemy na spotkanie Boga. W momencie śmierci są tylko te dwa wybory. Nie ma miejsca na trzecią alternatywę.
Jesteśmy jak okręty, które muszą dostać się do domu. Przepływamy koło portu z napisem mówiącym, że to nasz dom i nasze szczęście. Statek to nasze życie, a port to Bóg. Agnostyk mówi: Ani tam nie wpłynę, ani nie odpłynę dalej. Zarzucę kotwicę i zaczekam w pewnej odległości, aż pogoda się wyklaruje, mgły się uniosą i będzie jasne, czy to prawdziwy port, czy podróbka. Bo jest wiele fałszywych portów w okolicy.
Czemu takie podejście nie jest rozsądne? Ono nie jest nierozsądne, ono jest niemożliwe do wykonania. Okręty naszego życia płyną po oceanie czasu i osiągają w końcu punkt, z którego już nie ma powrotu. Paliwo się kończy, zaczyna brakować czasu. Zakład Pascala jest prawdziwy i skuteczny dlatego, że wszyscy w końcu umrzemy. Nie można czekać w nieskończoność.
Gdyby Romeo oświadczył się Julii, a ona odpowiedziałaby „może” i powtarzałaby to każdego dnia, „może” stałoby się w pewnym momencie „nie”. Romeo w końcu by umarł, a umarli się nie żenią. Dochodzimy w końcu do momentu, gdy nie ma już „jutro” i „może”, a zostaje tylko „nie”. Chrześcijaństwo jest propozycją Boga do poślubienia naszej duszy. Mówienie „może” nie może trwać wiecznie. Pogoda nigdy się nie poprawi na tyle, żeby agnostyk przez lornetkę dojrzał, czy ten port jest prawdziwy. Albo musi wpłynąć i zacumować w porcie, albo go odrzucić i wybrać inny. Inaczej na pewno nie osiągnie swego domu i straci wszelkie szanse na osiągnięcie szczęścia.
Gdy odrzucimy agnostyzm, zostają nam tylko dwie możliwości: Teizm i ateizm. Ateizm jednak jest okropnym wyborem. Nie daje nam szans na wygranie czerwonej nagrody. Jakie zatem są możliwości? Tylko takie: Albo Bóg jest, albo Go nie ma. A nasz wybór sprowadza się do tego: Albo uznamy, że Bóg jest, albo nie. Czyli cała nasza ziemska Odyseja sprowadza się do jednego z czterech przypadków:
1. Bóg istnieje i my to uznajemy.
2. Bóg istnieje, ale my to odrzucamy.
3. Boga nie ma, ale my uznajemy, że jest.
4. Boga nie ma i my uznajemy, że Go nie ma.
Zastanówmy się więc, jakie są konsekwencje naszego wyboru. Gdy punkt 1. jest prawdziwy, zdobywamy nagrodę. Osiągamy wieczne szczęście u boku Boga. Gdy 2.- przegrywamy wszystko. Tracimy szczęście i przez wieczność jesteśmy nieszczęśliwi. Gdy punkt 3. jest prawdziwy, jesteśmy głupcami, którzy żyją dłużej, rzadziej chorują, są szczęśliwi i umierają w swym błędnym rozumieniu rzeczywistości bez strachu, a gdy punkt 4.- to co prawda wybraliśmy dobrze, ale niewiele nam to w życiu pomaga. Życie bowiem ludzi w Boga niewierzących nie jest godne pozazdroszczenia. Wynika z tego więc, że niezależnie od tego, czy Bóg rzeczywiście jest, czy Go nie ma, postawienie na Boga jest zawsze dobrym wyborem.
Zresztą gdyby Boga nie było, całe to nasze rozważanie nie miałoby zbyt wielkiego sensu. Albo raczej, powinienem powiedzieć, znaczenia. Jak to powiedział św. Paweł:„…jedzmy i pijmy, bo jutro pomrzemy”. Ale jak Bóg istnieje, to ryzyko odrzucenia Go jest niezwykłą głupotą. Jedyną szansą na szczęście, jedyną szansą na wygranie czerwonej nagrody, to uznanie, że Bóg istnieje.
W całym zakładzie wszystko sprowadza się do tego, że albo Bóg istnieje, albo nie. I jak postawimy na Boga i wygramy, to wygramy… wszystko. Ale jak Boga nie ma i ciągle postawimy na Boga, to nie przegramy nic. Tymczasem jak postawimy na to, że Boga nie ma i Go rzeczywiście nie ma, to nie wygramy nic. Natomiast jak jest, przegramy wszystko. Tylko zakładając, że Bóg istnieje można wygrać i tylko zakładając, że Go nie ma można przegrać. Innej możliwości po prostu nie ma.
Pascal powiedział, że każdy powinien dużo bardziej się obawiać, że się pomyli, a później odkryje, że chrześcijaństwo jest prawdą, niż gdyby się pomylił i potem odkrył, że chrześcijaństwo nie było prawdziwą religią. W pierwszym przypadku bowiem spędziłby wieczność w mękach piekielnych drugim po prostu przestałby istnieć w momencie śmierci. Pomyłka nie miałaby więc większego znaczenia. Gdy się wierzy „za dużo”, nie ma to większego praktycznego znaczenia, gdy się wierzy „za mało” można utracić wieczne zbawienie.
Jaka w takim razie jest cena tego losu na loterii życia? Dlaczego nie każdy go nabywa? Ta „złotówka” za 50% szans na wygranie miliona to ciągle za dużo dla wielu. Ale czego oni obawiają się stracić? Ile by to nie było, jest to zawsze ograniczona suma. A nagroda na loterii życia jest nieskończenie wielka. Być może ktoś boi się utracić niezależności, przywiązania do swych grzeszków. Ale nagrodą jest wieczne szczęście, nieskończenie wiele razy większe od największych ziemskich przyjemności. Pascal zresztą słusznie zauważa, że i w tym życiu odbiera się już nagrodę: zna się cel życia, posiada się radość, wewnętrzny spokój.
Uśmiech na twarzach męczenników nie jest sztuczny i wymuszony. Matka Teresa z Kalkuty i Jan Paweł Wielki byli naprawdę szczęśliwymi ludźmi. Nie jest też przypadkiem, że to właśnie wśród ludzi odrzucających Boga i pokładających całą nadzieję w dobrach materialnych, ilość samobójstw jest wielokrotnie wyższa, niż wśród wierzących. Ostatnio także usłyszałem statystykę, że w Stanach Zjednoczonych osoby regularnie uczęszczające do kościoła żyją średnio siedem lat dłużej od tych, którzy nie praktykują. Wiara jest skuteczniejszym środkiem na przedłużenie nawet tego, ziemskiego życia, niż jogging, zdrowa dieta, spacery z psem, lampka czerwonego wina do obiadu, czy rzucenie palenia. Po prostu nie można przegrać wybierając Boga.
Dla tych, którzy odrzucają taki wybór dlatego, że jest on wyborem z bardzo niskich pobudek, mogę dodać, że argument działa równie dobrze, gdy się motyw zmieni. Wybierzmy Boga nie dlatego, żeby ratować swoją skórę, ale dlatego, że, jeżeli On istnieje, należy mu się honor i cześć. Motywem będzie wtedy sprawiedliwość, bo jeżeli Bóg jest, sprawiedliwie należy Mu się cała cześć, wiara, miłość, posłuszeństwo i nabożeństwo, jakie jesteśmy Mu w stanie okazać. Jeżeli On istnieje, a my odmówimy oddania Mu tych rzeczy, maksymalnie grzeszymy, bo Bóg jest Nieograniczonym Bytem i każde przewinienie przeciw Niemu jest nieskończenie wielkim grzechem.
Jednak tylko wtedy, gdy Bóg istnieje, a my tego nie uznamy, popełnimy grzech nieskończenie wielkiej niesprawiedliwości wobec Boga. Gdy Bóg istnieje i my Go uznamy, oddając mu cześć, spełniamy akt sprawiedliwego postępowania, za który nagrodą będzie wieczne szczęście. Gdy Boga nie ma, nie ma żadnego znaczenia, jak będziemy postępować. Poza tymi dodatkowymi siedmioma latami szczęśliwego życia na ziemi, które są statystycznym faktem. Niezależnie więc, czy postępujemy samolubnie, szukając tylko swego własnego szczęścia, czy motywem jest sprawiedliwość należna Bogu, zakład działa dokładnie tak samo. Sam Pascal użył tego samolubnego motywu, bo szukanie naszego własnego szczęścia jest czymś, co robimy bezustannie. Każdego dnia. Szukanie obiektywnej sprawiedliwości, to coś znacznie rzadsze w naszym życiu. U niektórych w ogóle nieobecne. Dlatego, z praktycznego punktu widzenia, motyw szukania szczęścia jest chyba bardziej przekonywujący.
Mówiąc o praktycznej stronie… Pascal zauważył, ze potencjalni kandydaci na nawrócenie mówią, że po prostu nie mogą się przekonać do uwierzenia, że Bóg istnieje. Rozum nawet im przyznaje, że to mogłoby się „opłacić”, ale ciągle nie mogą zrobić praktycznego kroku. Odpowiada on na to: „Jeżeli rozum ci mówi, ze to trzeba zrobić, a nie robisz tego, to znaczy, że przeszkadzają ci twoje pasje. Nie koncentruj się więc na mnożeniu argumentów za tym, że Bóg istnieje, ale na ograniczeniu swych pasji i pożądań. Bo ludzie, którzy zaczęli działać tak, jakby wierzyli, są niedaleko prawdziwej wiary.” Nie na darmo Św. Jakub pisze w swoim liście:„Ale może ktoś powiedzieć: Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków.”(Jk 2,18). To jest właśnie to, czego ateiści się najbardziej obawiają. Że staną się… no, jak chrześcijanie. Ale czego się obawiają? Że utracą potępienie i zyskają życie wieczne? Że przeżyją życie na ziemi jako szczęśliwi ludzie?
Pewien ateista odwiedził kiedyś żyjącego w Austrii rabina i filozofa Martina Bubera i zapytał go, czy może mu udowodnić, że Bóg istnieje. Buber odmówił. A gdy ateista odchodził, zły, że nie uzyskał odpowiedzi, Buber zapytał go, czy jest pewnym, że Boga nie ma. „Czterdzieści lat minęło od naszej rozmowy i dalej jestem ateistą, ale pytanie rabina prześladuje mnie każdego dnia” –powiedział wiele lat później ateista. Zakład Pascala ma taką samą siłę.
Blaise Pascal (1623-1662)
(Powyższy tekst jest oparty na wykładzie profesora Petera Kreefta, o którym pisałem przed paru dniami. Sam wykład jest dostępny w formie audio, jako plik mp3,w języku angielskim na stronie Petera Kreefta, www.peterkreeft.com.)

Marta Czech

Nasze miejsce...

 Marta Czech

środa, 11 maja 2011

Masoneria i scjentologia

Odnośnie tematu i prelegenta polecam:
- wykład dr. Stanisława Krajskiego w Krakowie z lutego b.r., ,,Masoneria i scjentologia” (nagranie video):
- audycję w Radiu Maryja z tego roku z udziałem dr. Stanisława Krajskiego, ,,Nowa inwazja scjentologów na Polskę”:
Ponadto:
- opracowanie ,,Szkice o masonerii i pogaństwie. Pogaństwo, neopogaństwo i masoneria”:
- fragment cyklu Rozmowy niedokończone - ,,Walka masonerii z Kościołem”:

Marta Czech

sobota, 7 maja 2011

Pełzający antypolonizm...


          Fakty dowodzą, że antypolonizm przybiera wciąż na sile, osiągając zatrważające wprost rozmiary w różnych krajach świata. Pomimo tego w najbardziej wpływowych mediach w Polsce niejednokrotnie próbowano i próbuje się maksymalnie pomniejszyć skalę tego zagrożenia. Zdarza się nawet, że próbuje się całkowicie zanegować istnienie antypolonizmu. Tak zrobiono kilka lat temu w ,,Gazecie Wyborczej", twierdząc, że antypolonizm to... w ogóle wymysł prasy prawicowej! Świadome, cyniczne kłamstwa na temat rzekomego małego znaczenia antypolonizmu lub jego braku wypisują najczęściej ludzie maksymalnie zaangażowani w ,,tropienie" rzekomego ,,polskiego" i ,,chrześcijańskiego" antysemityzmu. (prof. Jerzy Robert Nowak, Antypolonizm, zdzieranie masek)

Polecam rozmowę i książkę prof. Jerzego Roberta Nowaka:
- z fragmentami książkowego opracowania ,,Antypolonizm, zdzieranie masek” można zapoznać się tutaj: http://www.jerzyrobertnowak.com/ksiazki/antypolonizm.htm.
Marta Czech

piątek, 6 maja 2011

Fenomenosofizmaty


…czyli o, skądinąd zasłużonym, despekcie prof. Krąpca wobec fenomenologicznego zurück zu den Sachen selbst.

          Bo filozofia uczy rozumieć rzeczywistość i pozwala zrozumieć sens bycia człowiekiem. A tego się nie zrozumie, studiując współczesnych filozofów. Istnieje różnica pomiędzy poznaniem rzeczywistości a poznaniem myślenia o niej. Myślenie jest operacją na uzyskanych już uprzednio obrazach, pojęciach i operuje, jak chce. A tak uprawiana jest dzisiaj filozofia, gdzie nie szuka się racji rzeczowych, a jedynie racji myślowych - zborności myślenia, niesprzeczności. Sprowadza się rozumienie świata do logiki - bzdura skończona! Arystoteles zwracał uwagę na to, że logika jest racjonalnym, uporządkowanym poznawaniem rzeczywistości, a nie tylko myślenia o niej, i dlatego trzeba wracać do Arystotelesa, nie do platonizmu, nie do neoplatonizmu, który przeszedł później w całą filozofię europejską po Dunsie Szkocie, Suarezie, Kartezjuszu, Leibnizu, Kancie, Wolfie, Heglu, Heideggerze, Husserlu. To wszystko jest subiektywizm. Tam nie ma poznania rzeczywistości, tam jest operacja na myślach. Fenomenologia np. nie odróżnia bytów myślnych od rzeczywistości. Głosi hasło powrotu do rzeczy samej w sobie. A czym jest rzecz sama w sobie? To myśl o rzeczy, a nie rzeczywistość! U Husserla myśl była nawet nazwana ,,ding" - rzeczą. Ale to nie jest to. Owszem, myśl nasza może być przedmiotem i ona może być obiektywnie poznana, ale obiektywność to nie to samo, co rzeczywistość. Ja mogę mieć poznanie moich myśli, ale ja nie stwarzam świata - to są te bzdury!
(…) Filozofia realistyczna to taka, która uczy rozumieć rzeczywistość realnie istniejącą: byty samodzielnie istniejące, niesamodzielnie istniejące, to, o czym mówi Arystoteles w I księdze ,,Metafizyki". Można powiedzieć, że każdy człowiek jest w pewnym sensie filozofem. Budzi się chłop i patrzy obok: żona. Nie utożsamia się z nią, mało tego, odróżnia swoją żonę od innej kobity, czyli stoi na granicy pluralizmu bytowego, a nie monizmu. A więc już jest filozofem! Ale ciągle odnosi się do czynów realnych, a nie do swoich myśli. Chłop patrzy, że żona dobrze gotuje. To nie jest czynność tylko myślowa. Żona kładzie mu na talerz kotlet, a nie pojęcie kotleta, jak przedstawia to fenomenologia. Pojęciami jeszcze nikt się nie najadł. Metafizyka wychodzi ze zdrowego rozsądku i uściśla zdrowy rozsądek przez sprawdzanie i wynajdywanie ogólnych, koniecznych, ale analogicznych sformułowań. Filozof musi być normalnym człowiekiem. Po maturze tata mi powiedział, że mam zaprząc konie i dwa hektary ziemi zaorać! I przyszedł później patrzeć, czy dobrze zaorane. Trzeba było umieć z koniem gadać, odróżnić świnię od owcy... itd.
(…) W sądzie egzystencjalnym stwierdzam: to oto istnieje! Niech pani to coś zobaczy, dotknie, powącha. To nie jest myśl, to jest coś w sobie, co istnieje. Ta choinka inaczej istnieje, inaczej istnieje człowiek. Fakt istnienia decyduje o bycie. Młody chłopak w gimnazjum zakocha się w dziewczynie - w Barbarze, i poza Barbarą świata nie widzi. Barbara jest wszystkim, myśli o niej itd. Jak to jeden pisał: ,,Przesłoniłaś mi cały świat - cały świat w tobie widzę". Ale ta Barbara przyprowadziła koleżankę - jeszcze ładniejszą od siebie i milszą. Ten patrzy: Boże!, to istnieje nie tylko Barbara, ona nie jest jedyną rzeczywistością! Każda rzecz istniejąca jest niepowtarzalna. Proszę popatrzeć na liście na drzewie - nie ma dwóch identycznych, od początku świata nie było i nie będzie. Nie ma dwóch ludzi identycznych. Logicy posługują się abstraktami: ,,Człowiek to brzmi dumnie"! A ja odpowiadam: kiedy spocznie w trumnie! To, co decyduje, że coś jest bytem, to jest jego istnienie niepowtarzalne. W takich naukach mierzalnych jak matematyka mamy poznanie jednoznaczne, tam posługujemy się abstraktami, ale realia są analogiczne i obowiązuje tu poznanie analogiczne, a nie jednoznaczne. Jednoznacznie się myśli, a nie poznaje. W domu mama mówiła do siostry: ,,Idź i wydój krowę"! ,,Krowa" jest abstraktem, jednoznacznym. Nie doi się jednak pojęcia. Krowa jest analogiczna: jedna była łaciata, druga była czerwona, trzecia krasa. Chłopi bardzo dobrze rozumują analogicznie, chociaż posługują się pojęciami abstrakcyjnymi, jednoznacznymi. Nikt jednak nie doi krowy jako abstraktu, ale krowę konkretną, niepowtarzalną. Uprawia filozofię!

(ks. prof. Albert Krąpiec, wywiad: ,,Człowiek żyje na wieczność” – fragmenty)
Felix Droese, Zurueck zur Sache selbst (1992)
 Marta Czech

Kupiecka angielszczyzna i język myślicieli


          Nam ciągle mówiono, że Polacy mają swoją Ojczyznę i muszą dla niej pracować. To było coś tak naturalnego (…). A poza tym towarzyszyła nam świadomość, że byliśmy nosicielami kultury na Wschodzie. Nasze kobiety, proste wieśniaczki śpiewały w kościele po łacinie ,,Te Deum laudamus", ,,Gloria in exelsis Deo", ,,Credo". Dlatego też, kiedy wielu mieszkańców tych ziem wyjechało później do Ameryki za chlebem, to gdy poszli do kościoła i słyszeli, jak ksiądz mówił ,,Dominus vobiscum", to cieszyli się, że jest tak samo jak u nas i już czuli się w kościele jak u siebie w domu.
(…) Cała nasza kultura europejska trwająca nieprzerwanie przez dwa tysiące lat formułowana była w
języku łacińskim. Cała nasza literatura pierwotnie pisana była po łacinie, a język narodowy występował jako wtórny. W szkole panował więc kult języka łacińskiego i greki jako podstawowych języków indoeuropejskich. Dwie moje prace doktorskie pisałem w języku łacińskim. Na lekcjach łaciny, w ostatniej klasie, nie wolno było mówić po polsku. Przychodził nauczyciel, świetny pedagog, dyrektor szkoły, i pierwsza rzecz to klasa wstawała i witała go: ,,Salve magister!” A np. dzisiejszy język angielski to jest język kupiecki. Język myślicieli jest językiem łacińskim, gdzie są deklinacje i podmioty brane są w różnych kontekstach. Mówimy: genetivus, dativus, a więc od razu określamy bliżej charakter podmiotu, a w języku angielskim: ,,with the man", ,,to the man", ,,of the man" i koniec - jeden ,,man". A tu jest: człowiek, człowieka itd. Pamiętam pierwsze lekcje w szkole: puella, puellae, puellae, puellam... ,,Minerva dea est, puellae Minervam adorant.” - pierwsza deklinacja, pierwsza koniugacja itd. (ks. prof. Albert Krąpiec)

 Marta Czech

wtorek, 3 maja 2011

Litanie do papieży


          Wraz ze św. Piotrem doliczyć się można 88 świętych papieży (nie biorąc pod uwagę tych jedynie błogosławionych, których - wraz z Janem Pawłem II - mamy 11), co stanowi 33,5% pocztu wszystkich prawowicie zasiadających na tronie stolicy Piotrowej.
Poniżej - ot, takie sobie luźne zestawienie dwóch najpopularniejszych litanii do biskupów Rzymu wyniesionych na ołtarze z najnowszą, rozsławioną w Polsce, choć wciąż jeszcze będącą przedmiotem sporu, litanią o Janie Pawle II. O kontrowersjach wokół nowej modlitwy można poczytać choćby tu: http://www.konserwatyzm.pl/artykul/234/slowo-od-redakcji-na-temat-litanii-do-jana-pawla-ii.
Swoją drogą, eufemistycznie traktując, nieco antytetycznie w stosunku do siebie rozbrzmiewają zwłaszcza: heroiczny w praktyce wszystkich cnót, (…), który potępiałeś herezje i stawiałeś im opór (odnoszone do św. Piusa X) oraz Ojcze Soboru i wykonawco jego wskazań (przywołujące postać bł. Jana Pawła II). No ale cóż…, i samego Piotra Apostoła po trzykroć wypierającego się Zbawiciela mianujemy odważnym wyznawcą Chrystusa (choć w tym przypadku za pełną rehabilitację wobec wszelkich uprzednich niedomagań powziąć by można iście męczeńską, wzorem naszego Pana, śmierć).

Litania do Świętego Piotra Apostoła
Litania do św. Piusa X
Litania do bł. Jana Pawła II
Kyrie eleison. Chryste eleison. Kyrie eleison.
Chryste, usłysz nas. Chryste wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.
Kyrie eleison. Chryste eleison. Kyrie eleison.
Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.
Kyrie eleison. Chryste eleison. Kyrie eleison.  
Chryste usłysz nas. Chryste wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Maryjo, módl się za nami.
Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami.
Święty Józefie, patronie Kościoła powszechnego, módl się za nami.
Święta Maryjo, módl się za nami.
Święty Piotrze, Apostole, módl się za nami,
Święty Piotrze, Synu Jony z Betsaidy,
Święty Piotrze, miłujący Pana ponad wszystko,
Święty Piotrze, wierny naśladowco Jezusa Chrystusa,
Święty Piotrze, Świadku Przemienienia na górze Tabor,
Święty Piotrze, widzący w Jezusie Mesjasza,
Święty Piotrze, chodzący po jeziorze wraz z Chrystusem,
Święty Piotrze, broniący Jezusa przed pojmaniem,
Święty Piotrze, napełniony Duchem Świętym,
Święty Piotrze, odważny wyznawco Chrystusa,
Święty Piotrze, uwolniony z więzienia przez Anioła,
Święty Piotrze, Wielki Rybaku,
Święty Piotrze, Skało i Opoko,
Święty Piotrze, ustanowiony przez Zbawiciela Głową Kościoła,
Święty Piotrze, męczenniku,
Święty Piotrze, pierwszy Papieżu,
Święty Piotrze, autorze listów Nowego Testamentu,
Święty Piotrze, Patronie Bazyliki w Watykanie.

Święty Piusie X, wzorze kapłanów, módl się za nami,
Święty Piusie X, mądry biskupie,
Święty Piusie X, skromny kardynale i patriarcho,
Święty Piusie X, gorliwy papieżu owczarni,
Święty Piusie X, pobożny nauczycielu,
Święty Piusie X, poświęcony biednym,
Święty Piusie X, pocieszycielu chorych,
Święty Piusie X, miłośniku ubóstwa,
Święty Piusie X, pokornego serca,
Święty Piusie X, wierny w służbie,
Święty Piusie X, heroiczny w praktyce wszystkich cnót,
Święty Piusie X, napełniony duchem poświęcenia,
Święty Piusie X, któryś chciał wszystko odnowić w Chrystusie,
Święty Piusie X, który otwierałeś małym dzieciom drogę do ołtarza,
Święty Piusie X, który polecałeś wszystkim codzienną i częstą Komunię,
Święty Piusie X, który zachęcałeś nas do poznawania i kochania Mszy Świętej,
Święty Piusie X, który wszędzie zabiegałeś o szerzenie nauki chrześcijańskiej,
Święty Piusie X, który potępiałeś herezje i stawiałeś im opór,
Święty Piusie X, który uczyłeś nas prawej Akcji Katolickiej,
Święty Piusie X, który uświęciłeś apostolat świeckich,
Święty Piusie X, który chciałeś być znany jako ubogi pasterz dusz,
Święty Piusie X, który wysłuchujesz modlitw wołających do Ciebie.
Błogosławiony Janie Pawle, módl się za nami,
Zanurzony w Ojcu, bogatym w miłosierdzie,
Zjednoczony z Chrystusem, Odkupicielem człowieka,
Napełniony Duchem Świętym, Panem
i Ożywicielem
Całkowicie oddany Maryi,
Przyjacielu Świętych i Błogosławionych,
Następco Piotra i Sługo sług Bożych,
Stróżu Kościoła nauczający prawd wiary,
Ojcze Soboru i wykonawco jego wskazań,
Umacniający jedność chrześcijan i całej rodziny ludzkiej,
Gorliwy Miłośniku Eucharystii,
Niestrudzony Pielgrzymie tej ziemi,
Misjonarzu wszystkich narodów,
Świadku wiary, nadziei i miłości,
Wytrwały Uczestniku cierpień Chrystusowych,
Apostole pojednania i pokoju,
Promotorze cywilizacji miłości,
Głosicielu Nowej Ewangelizacji,
Mistrzu wzywający do wypłynięcia na głębię,
Nauczycielu ukazujący świętość jako miarę życia,
Papieżu Bożego Miłosierdzia,
Kapłanie gromadzący Kościół na składanie ofiary,
Pasterzu prowadzący owczarnię do nieba,
Bracie i Mistrzu kapłanów,
Ojcze osób konsekrowanych,
Patronie rodzin chrześcijańskich,
Umocnienie małżonków,
Obrońco nienarodzonych,
Opiekunie dzieci, sierot i opuszczonych,
Przyjacielu i Wychowawco młodzieży,
Dobry Samarytaninie dla cierpiących,
Wsparcie dla ludzi starszych i samotnych,
Głosicielu prawdy o godności człowieka,
Mężu modlitwy zanurzony w Bogu,
Miłośniku liturgii sprawujący Ofiarę na ołtarzach świata,
Uosobienie pracowitości,
Zakochany w krzyżu Chrystusa,
Przykładnie realizujący powołanie,
Wytrwały w cierpieniu,
Wzorze życia i umierania dla Pana,
Upominający grzeszników,
Wskazujący drogę błądzącym,
Przebaczający krzywdzicielom,
Szanujący przeciwników i prześladowców,
Rzeczniku i obrońco prześladowanych,
Wspierający bezrobotnych,
Zatroskany o bezdomnych,
Odwiedzający więźniów,
Umacniający słabych,
Uczący wszystkich solidarności.
Baranku Boży, Który gładzisz grzechy świata,
przepuść, nam Panie.
Baranku Boży, Który gładzisz grzechy świata,
wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, Który gładzisz grzechy świata,
zmiłuj się nad nami.
Baranku Boży, Który gładzisz grzechy świata,
przepuść, nam Panie.
Baranku Boży, Który gładzisz grzechy świata,
wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, Który gładzisz grzechy świata,
zmiłuj się nad nami.
Baranku Boży, Który gładzisz grzechy świata,
przepuść, nam Panie.
Baranku Boży, Który gładzisz grzechy świata,
wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, Który gładzisz grzechy świata,
zmiłuj się nad nami.
-
V. Módl się za nami, Święty Piusie X,
R. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.
V. Módl się za nami, błogosławiony Janie Pawle.
R. Abyśmy życiem i słowem głosili światu Chrystusa, Odkupiciela człowieka.
Módlmy się:
Boże, któryś świętego Piotra rybaka wywyższył na księcia Apostołów i głowę swego Kościoła Świętego, prosimy Cię w imię zasług jego, abyś nas raczył przyjąć jako owce do swej trzody. Spraw, abyśmy chętnie słuchali jego głosu i nauki, i poszli w jego ślady, i abyśmy się kiedyś dostali do tego Królestwa, w którym Ty Chryste Panie, jako najwyższy Pasterz, którego namiestnikiem na ziemi był Piotr, żyjesz i na wieki królujesz. Amen.
Módlmy się:
Boże, któryś napełnił serce Świętego Piusa X-go gorliwym miłosierdziem i powołał go na Namiestnika Chrystusowego, spraw, byśmy za jego wstawiennictwem mogli naśladować Jezusa, Boskiego Mistrza, a nasze modlitwy do tego Świętego Papieża owocowały w życiu teraźniejszym i wiecznym, przez tegoż Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Módlmy się:
Miłosierny Boże, przyjmij nasze dziękczynienie za dar apostolskiego życia i posłannictwa błogosławionego Jana Pawła II i za jego wstawiennictwem pomóż nam wzrastać w miłości do Ciebie i odważnie głosić miłość Chrystusa wszystkim ludziom. Przez Chrystusa, Pana naszego.
Amen.
Przez wstawiennictwo Św. Piusa X:
Boże, któryś powołał Świętego Piusa X, na najwyższego Pasterza Kościoła Twojego i obdarzyłeś go szczególnym nabożeństwem do Najświętszego Sakramentu Ołtarza i do Twojej odwiecznej prawdy, miłości do kapłaństwa i Najświętszej Ofiary Mszy św. z ufnością błagamy Ciebie, aby ci, którzy czczą go na ziemi, mogli korzystać z jego wstawiennictwa w Niebie. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Przez wstawiennictwo bł. Jana Pawła II:
Boże w Trójcy Przenajświętszej, dziękujemy Ci za to, że dałeś Kościołowi Papieża Jana Pawła II, w którym zajaśniała Twoja ojcowska dobroć, chwała krzyża Chrystusa i piękno Ducha miłości. On, zawierzając całkowicie Twojemu miłosierdziu i matczynemu wstawiennictwu Maryi, ukazał nam żywy obraz Jezusa Dobrego Pasterza, wskazując świętość, która jest miarą życia chrześcijańskiego, jako drogę dla osiągnięcia wiecznego zjednoczenia z Tobą. Udziel nam, za jego przyczyną, zgodnie z Twoją wolą, tej łaski, o którą prosimy z nadzieją, że Twój Sługa Papież Jan Paweł II, zostanie rychło włączony w poczet Twoich świętych. Amen.

Święty pogromca herezji vs błogosławiony wykonawca wskazań soboru.
Wytrwać w Kościele i nie nabawić się schizofrenii – oto jest zadanie!
Marta Czech