Dzisiejsi Mickiewiczowie interpretują smoleńską katastrofę w świetle romantycznego mesjanizmu. Nieco bardziej powściągliwi Słowaccy za Kordianem wykrzykują z polskiego Mont Blanc: Polska Winkelriedem Narodów!
Dalece bardziej stosownym iktusem jednak, od roztrząsania mesjanistyczno-winkelriedowskiego sporu, wydaje się być niekwestionowany fakt męczeństwa Narodu Polskiego oraz szczegółowe zalecenia przyjmowania tego jakże gorzkiego trunku.
Oto, co podają w tej kwestii Herbertowie:
Wszystkie próby oddalenia
tak zwanego kielicha goryczy -
przez refleksję
opętańczą akcję na rzecz bezdomnych kotów
głęboki oddech
religię -
zawiodły
należy zgodzić się
pochylić łagodnie głowę
nie załamywać rąk
posługiwać się cierpieniem w miarę łagodnie
jak protezą
bez fałszywego wstydu
ale także bez pychy
nie wywijać kikutem
nad głowami innych
nie stukać białą laską
w okna sytych
pić wyciąg gorzkich ziół
ale nie do dna
zostawić przezornie
parę łyków na przyszłość
przyjąć
ale równocześnie
wyodrębnić w sobie
i jeśli to jest możliwe
stworzyć z materii cierpienia
rzecz albo osobę
grać
z nim
oczywiście
grać
bawić się z nim
bardzo ostrożnie
jak z chorym dzieckiem
(…)
(Zbigniew Herbert, Pan Cogito rozmyśla o cierpieniu)
Asnykowie dodają:
Lecz się nie strójmy w płaszcz męczeństwa krwawy
I nie brząkajmy w łańcuch niewolniczy.
A więc, drodzy Polacy, nie wywijajmy kikutem nad głowami innych, nie stukajmy białą laską w okna sytych, nie strójmy się sami w krwawe płaszcze męczeństwa, nie brząkajmy w łańcuchy niewoli… To jakoby ,,przedśpiew” do tego, czego uczy nas niedzisiejszy Staff:
Pogodny mądrym smutkiem i wprawny w cierpieniu.
Życząc wprawy w cierpieniu,
Marta Czech.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz