9 maja Rosja przygotowuje w Moskwie swoją ,,defiladę zwycięzców”. P.o. prezydenta, Bronisław Komorowski, wraz zaproszonym przez siebie na pokład samolotu Wojciechem Jaruzelskim, będzie w tym czasie podziwiał Plac Czerwony i, jak szczęście dopisze, zakosztuje, słynnych już ze swych czarnoksięskich (żeby nie powiedzieć czekistowskich) właściwości, uścisków cara Władimira.:
Dla Polaków jednak 9 maja to nie tylko rocznica zakończenia II wojny światowej, ale przede wszystkim początek wieloletnich zmagań z nową (sowiecką) okupacją. Chciałoby się rzec: spod deszczu pod rynnę. Uratowała nas (jeśli można użyć tu takiego przejaskrawienia) swoista odrębność gatunkowa. Stalin ponoć powiedział niegdyś, iż nie ma sensu narzucać Polsce komunizmu, bo byłoby to niczym siodłanie krowy (ciekawy artykuł: http://www.rp.pl/artykul/91081.html). I tak oto wszelkie niedogodności z ujeżdżania biało-czerwonej krasuli, Kreml zrekompensował sobie bydlęcym mlekiem, które do dziś (obecnie za pośrednictwem ,,premiera” Donalda) Moskwie do garnuszka obficie napływa.
Propozycja na 9 maja (niedziela) dla tych, którzy polityki dojenia Polski nie podzielają:
12:00 – Msza św. w kościele garnizonowym (bazylika św. Elżbiety) w intencji Ojczyzny, organizowana przez Okręg Lwowski Armii Krajowej we W-wiu w celu upamiętnienia zakończenia II wojny światowej. Po Mszy - marsz pod pomnik Bolesława Chrobrego, gdzie dalszy ciąg uroczystości. Na całość obchodów zaproszony został Jarosław Kaczyński.
Marta Czech
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz