sobota, 5 czerwca 2010

Przesłuchanie anioła


          Znowu mój ulubiony ,,Pan Myślący”, który zawsze brzydził się świńską amikoszonerią, przypominającymi widok kociego ogona sofizmatami oraz wszelkimi odmianami bawełny, co nijak nie przeszkadzało mu być  wybitnie naturalnym. To wielkie szczęście dla Polaków, że w czasach i kraju ks. Popiełuszki, żyli tacy ,,Herbertowie”.
,,Przesłuchanie anioła” Zbigniewa Herberta bardzo natarczywie kojarzy mi się z przepełnionymi okrucieństwem, dramatyzmem, ale i, zakrawającym o chorobę psychiczną, absurdem przesłuchaniami ks. Jerzego. Warto przeczytać kilka razy…

Przesłuchanie anioła

Kiedy staje przed nimi
w cieniu podejrzenia
jest jeszcze cały
z materii światła

eony jego włosów
spięte są w pukiel
niewinności

po pierwszym pytaniu
policzki nabiegają krwią

krew rozprowadzają
narzędzia i interrogacja

żelazem trzciną
wolnym ogniem
określa się granice
jego ciała

uderzenie w plecy
utrwala kręgosłup
między kałużą a obłokiem

po kilku nocach
dzieło jest skończone
skórzane gardło anioła
pełne jest lepkiej ugody

jakże piękna jest chwila
gdy pada na kolana
wcielony w winę
nasycony treścią

język waha się
między wybitymi zębami
a wyznaniem
wieszają go głową w dół

z włosów anioła
ściekają krople wosku
tworzą na podłodze
prostą przepowiednię


Zbigniew Herbert



Polecam również muzyczne wykonanie Bończyka, Czyżykiewicza i Tabęckiego (moim zdaniem o wiele lepsze od propozycji Kaczmarskiego):

Marta Czech

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz