Znowu mój ulubiony ,,Pan Myślący”, który zawsze brzydził się świńską amikoszonerią, przypominającymi widok kociego ogona sofizmatami oraz wszelkimi odmianami bawełny, co nijak nie przeszkadzało mu być wybitnie naturalnym. To wielkie szczęście dla Polaków, że w czasach i kraju ks. Popiełuszki, żyli tacy ,,Herbertowie”.
,,Przesłuchanie anioła” Zbigniewa Herberta bardzo natarczywie kojarzy mi się z przepełnionymi okrucieństwem, dramatyzmem, ale i, zakrawającym o chorobę psychiczną, absurdem przesłuchaniami ks. Jerzego. Warto przeczytać kilka razy…
Kiedy staje przed nimi
w cieniu podejrzenia
jest jeszcze cały
z materii światła
eony jego włosów
spięte są w pukiel
niewinności
po pierwszym pytaniu
policzki nabiegają krwią
krew rozprowadzają
narzędzia i interrogacja
żelazem trzciną
wolnym ogniem
określa się granice
jego ciała
uderzenie w plecy
utrwala kręgosłup
między kałużą a obłokiem
po kilku nocach
dzieło jest skończone
skórzane gardło anioła
pełne jest lepkiej ugody
jakże piękna jest chwila
gdy pada na kolana
wcielony w winę
nasycony treścią
język waha się
między wybitymi zębami
a wyznaniem
wieszają go głową w dół
z włosów anioła
ściekają krople wosku
tworzą na podłodze
prostą przepowiednię
Zbigniew Herbert
Polecam również muzyczne wykonanie Bończyka, Czyżykiewicza i Tabęckiego (moim zdaniem o wiele lepsze od propozycji Kaczmarskiego):
Marta Czech
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz