poniedziałek, 31 marca 2014

Dziewczynka z Wrocławia

 
Koniec kwietnia 2014 roku. W jednym z wrocławskich szpitali na świat przychodzi dziewczynka. Oczko w głowie rodziców i lekarzy, którzy wspaniałomyślnie podejmują się opieki medycznej w związku ze stwierdzonym u dziecka zespołem Downa. To oczywiste - każdy chce mieć zdrowe dzieci, ale wartość ludzkiego życia nie zależy od liczby chromosomów. Kolejne miesiące i lata pokazują również, że niezależnie od tej liczby można być zwyczajnie szczęśliwym człowiekiem. Ba – szczęściem tym można nawet zarażać innych, nagradzając niejako trudy wszystkich wspólnie spędzonych chwil. Być człowiekiem to przecież wielka sprawa!
Niestety, nie wszyscy ludzie podzielają to zdanie… Dlatego powyższe to tylko optymistyczny scenariusz, zakładający – wydawałoby się – oczywistą jednomyślność.
Piątek, 28 marca 2014. Samochody i autobusy przed Wojewódzkim Szpitalem Specjalistycznym przy ul. H. Kamieńskiego we Wrocławiu przejeżdżają z wyraźnie mniejszą prędkością, niż zazwyczaj. Co odważniejsi piesi również zwalniają kroku…
Co ich zatrzymuje? Obraz zabitego w wyniku aborcji dziecka na banerze? Bezimienna klepsydra z napisem ,,Dziewczynka z Wrocławia”? Mała trumienka obwarowana palącymi się zniczami? A może grupka niespełna dwudziestu osób odmawiających publicznie różaniec?
 
 
Tak bowiem rysowała się ostatnia z akcji wrocławskich działaczy ,,Fundacji Pro – Prawo do Życia” (http://stopaborcji.pl/) – pikieta, która miała na celu wspomnienie krótkiego (bo zaledwie trzytygodniowego) życia Dziewczynki z Wrocławia. Dziewczynki, której imienia nawet nie znamy…  Znamy za to sposób, w jaki przyszła na świat.
Fakt ów, nawet na łamach tzw. brukowców, przedstawiony jest w taki oto sposób: ,,Cud we Wrocławiu! Dziecko przeżyło aborcję!”. Każdy zdroworozsądkowy człowiek z miejsca zauważa kuriozalność treści zawartych w podobnym nagłówku, będącą odzwierciedleniem chorej sytuacji w naszym kraju.
Po pierwsze – skoro DZIECKO przeżyło aborcję, znaczy, że to, co aborcją nazywamy, JEST ZABIJANIEM LUDZI, a nie (jak zwykło się eufemizować) usuwaniem ciąży, płodu, bliżej nieokreślonego zlepka komórek czy tkanek. Aborcja nie sprawia, że kobieta przestaje być w ciąży – ona staje się matką martwego dziecka.
Po drugie – co za ironia losu cudem nazywać przeżycie aborcji przez dziecko, podczas, gdy ono samo, jego poczęcie jest pierwszym cudem – cudem, którego postanowiono się brutalnie pozbyć.
Dlaczego? Jaki jest powód owej brutalności?
Choroba. Zespół Downa.
Dziecko w wyniku sztucznie wywołanego porodu w 23/24 tygodniu ciąży, ku zdumieniu medyków, rodzi się żywe. Waży ok. 700g. Neonatolodzy podejmują reanimację, maleństwo zostaje zaintubowane. Gdyby urodziło się, ważąc 200g mniej, lekarze pozostawiliby je gdzieś w szpitalnym kącie, by …umarło. Niestety, z racji skrajnego wcześniactwa, dziewczynka umiera po trzech tygodniach od swoich, tak bardzo przesyconych dramaturgią, narodzin. …a mogło być przecież zupełnie inaczej…
Tak właśnie wygląda ,,kompromis aborcyjny” w praktyce. Dochodzimy do kolejnego kuriozum: w tym samym szpitalu, na tym samym oddziale, jedni lekarze skazują dziecko na śmierć tylko dlatego, że jest podejrzane o chorobę, podczas gdy inni lekarze próbują je ratować, gdy uśmiercanie dziecka okaże się nieskuteczne.
Apelujemy zatem zwłaszcza do lekarzy i polityków - powstrzymajcie zabijanie niepełnosprawnych!
Chorzy ludzie, chore dzieci, dzieci z zespołem Downa – mają prawo żyć! Takie samo prawo, jakie ma każdy z nas.
 
fot. Adam Brawata
Marta Czech

1 komentarz:

  1. Dziękuję za Prawdę, za Serce.
    SzC Boże,
    pozdrawiam z wlk szacunkiem
    Eugen
    http://lootos-neverlandd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń