Właśnie przeglądałam sobie wiersze Lechonia w ramach ,,odstresowania” od świątecznego stołu, na którym to już kolejnego talerza nie ma jak wcisnąć… A tu mamy np.:
Obżarstwo i pijaństwo
Od wspaniałych się zastaw ciężko stół ugina,
Białe strzępy chryzantem pośród gorsów bieli,
Nalewam wciąż kieliszek, choć nie lubię wina,
Ale będę pił dzisiaj, aby mnie widzieli.
Jutro przyjdę tu także. Nic mnie to nie męczy:
Już trzecią noc się bawię bez zmrużenia powiek,
Nie tańczę, ale słucham jak muzyka brzęczy.
Nie jestem gorszy od nich. Jestem zwykły człowiek.
Od wspaniałych się zastaw ciężko stół ugina,
Białe strzępy chryzantem pośród gorsów bieli,
Nalewam wciąż kieliszek, choć nie lubię wina,
Ale będę pił dzisiaj, aby mnie widzieli.
Jutro przyjdę tu także. Nic mnie to nie męczy:
Już trzecią noc się bawię bez zmrużenia powiek,
Nie tańczę, ale słucham jak muzyka brzęczy.
Nie jestem gorszy od nich. Jestem zwykły człowiek.
(…)
Na te strofy obudziły się we mnie wspomnienia z czasów, kiedy to czytywało się jeszcze Myśliwskiego. Konkretnie – do świadomości powróciły mi, gdzieś tam w szarej strefie zagnieżdżone, trzy zdania z ,,Kamienia na kamieniu” (z rozdz. ,,Alleluja”, o ile dobrze kojarzę): ,,Ale jak chcesz z ludźmi żyć, musisz pić. Bo wtedy i ciebie mają za człowieka. A to nie byle co”.
Stąd – choćby do treści Mateuszowej Ewangelii zaledwie kilka przecznic synaptycznych dalej:
Przyszedł bowiem Jan: nie jadł ani nie pił, a oni mówią: Zły duch go opętał. Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije, a oni mówią: Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników. A jednak mądrość usprawiedliwiona jest przez swe czyny. (Mt 11, 18-19)
,,Ale jak chcesz z ludźmi żyć, musisz pić. Bo wtedy i ciebie mają za człowieka. A to nie byle co”. Czy o to chodziło Jezusowi w Jego ,,ziemskim epizodzie”, by być ,,zwykłym człowiekiem”?; by inni mieli Go również za człowieka, bo to ,,nie byle co”; …bo człowiek to nie byle kto? Taki mały kompromisik z ludzką mentalnością, która by tylko ,,żarła i piła”? A może chodzi o coś więcej?
Tu pomocny okazuje się inny fragment poezji Lechonia:
Łakomstwo
(…)
Na takie jeszcze miłość nie stać słodkie dreszcze;
Jeszcze dziwnych się pieszczot długo uczyć musi,
Nim głód ten nienazwany w naszych sercach zdusi,
Abyśmy, mając wszystko, nie pragnęli jeszcze.
O! boskie, o tragiczne łakomstwo Adama!
(…)
(…)
Na takie jeszcze miłość nie stać słodkie dreszcze;
Jeszcze dziwnych się pieszczot długo uczyć musi,
Nim głód ten nienazwany w naszych sercach zdusi,
Abyśmy, mając wszystko, nie pragnęli jeszcze.
O! boskie, o tragiczne łakomstwo Adama!
(…)
Łakomstwo – Lechoniowska wizja grzechu pierworodnego; przyczyna ludzkiej zgnilizny i cierpienia; łakomstwo… - bo Ewa była głodna. Czy aby ludzkość ze swoim łakomstwem nie wymusiła na Bogu-Człowieku, by zrobił z siebie ,,pijaka i żarłoka”? Długo by dyskutować.
Niemniej, zaskakujące jest to, że, wychodząc naprzeciw owym gastrycznym skłonnościom człowieka, Jezus sam staje się pokarmem.
Łakomstwo – Jezusowa wizja zbawienia?; przyczyna ludzkiego wywyższenia i szczęścia?; bo człowiek może być głodny Boga? …bo Bóg jest głodny człowieka?
Skoro już o Adamie mowa, warto byłoby napomknąć w przelocie i o, napisanym jambicznym dziesięciozgłoskowcem, siedemnastowiecznym epickim białowierszu Johna Miltona, ,,Raju utraconym” (skrytykowanym, co prawda, słusznie przez C. S. Lewisa w 1942 r., zwłaszcza za liczne protestanckie złośliwości wobec katolików), który, akurat we wspominanym tu przypadku odnoszącym się do samego ,,aktu spożywania”, upadek pierwszych ludzi z odkupieniem ludzkości przez Chrystusa trafnie spaja słowami edeńskiego węża, zwodzącego Ewę - ,,Bierz i jedz!”. Biorąc pod uwagę kontekst typologiczny, można by pokusić się o dyskurs, w którym starotestamentowy, zwiastujący śmierć, owoc drzewa zakazanego byłby zapowiedzią nowego Owocu Życia, zrodzonego przez drzewo krzyża. Pierwszy z nich suponuje utratę raju, drugi staje się pewną obietnicą nowego…
A z tego miejsca to już całkiem niedaleko do Sumy Akwinaty:
Pokarm duchowy tym się różni od pokarmu materialnego, że ten ostatni zostaje przemieniony w substancję spożywającego, więc służy człowiekowi do zachowania życia jedynie pod warunkiem, że zostanie przez niego przyswojony. Pokarm duchowy zaś przemienia człowieka w siebie, stosownie do słów, które według relacji Augustyna, Chrystus miał do niego skierować mówiąc: „Nie ja w tobie ulegnę przemianie, lecz ty zostaniesz przemieniony we mnie." (Summa Th., t. 28)
,,A jednak mądrość usprawiedliwiona jest przez swe czyny.” (Mt 11,19b) …by jedzenie i picie (zwłaszcza po zakończeniu Wielkiego Postu) nie przesłaniało nam tego, co najważniejsze…
Zemsta Adama |
Marta Czech
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz