Wszyscy Ewangelistowie zgadzają się na to, że Chrystus Pan najpierwej białogłowom oznajmić raczył zmartwychwstanie swoje, a to dlatego, iż one nad insze Chrystusa miłowały i z większą pilnością Go szukały. Albowiem wielkie nabożeństwo i miłość ku Panu Jezusowi tych to świętych niewiast okazuje się nie słowy tylko, ale wielkimi a znacznymi uczynkami, bo miłowały Chrystusa Pana za żywota, nie odstąpiły Go przy śmierci, i po śmierci miłować nie przestały. Za żywota naśladowały Go z Galilei, a opuściwszy ojczyznę i przyjacioły swoje, bawiły się przy Nim, szukając zawsze słowa i nauki Jego, i jeszcze nad to, z majętności swoich służyły Mu i dodawały Mu potrzeb i uczniom Jego. Przy śmierci zasię Jego wielką miłość swoją w tym okazały, że gdy uczniowie Jego wszyscy pouciekali, gdy Go opuścili, a niektórzy się Go i zaparli, gdy Go na ostatek jako łotra nad łotry potępiono i ukrzyżowano, one Go przecież nie tylko nie odstąpiły, ale i prowadziły, i pod krzyżem pospołu z Matką Jego i z Janem aż do końca trwały. Na koniec i po śmierci miłować nie przestały, gdy Mu oto ostatnią posługę wyrządzić i ciało Jego święte maściami kosztownymi pomazać usiłowały, a nic się nie odstraszyły, ani bojaźnią książąt i przełożonych swych, ani żołnierzy zbrojnych, ani grobem pilnie opatrzonym i pieczętowanym, ani kamieniem wielkim, ani nocnymi ciemnościami, ani pracą i nakładem na one drogie maści.
A choć dobrze wiedziały i widziały, że już ciało Jego święte było od ludzi świętych: od Józefa z Arymatei i od Nikodema pomazane gdy je pogrzebali, wszakże nie mając dosyć na tym, chciały też i one namazać ciało Jego święte. Albowiem miłującemu zda się jakoby nic nie uczyniono, czego on sam nie uczyni temu, kogo miłuje. A patrz, jako miłującemu nic nie jest trudnego. Nie myślą ni o czym, jeno o Panu, którego miłują, nie dbają nic na żadne niebezpieczeństwa, ani na koszta, ani na prace, aby jeno miłemu posłużyć mogły. Nie wspominają kamienia wielkiego, aż kiedy już były blisko grobu, tam dopiero mówią: Któż nam kamień odwali ode drzwi grobowych? Przeto też, aby się ich miłości dosyć stało, ułacnił im Pan Bóg one trudności. Bo i kamień odwalon jest przez Anioła, aby bez przeszkody do grobu wnijść mogły, i sam Anioł ukazał się im w grobie, aby je pocieszył.
Uczmyż się tu, najmilejsi bracia, jako stale i statecznie Chrystusa Pana szukać i miłować mamy, a nic się nie odtrącać żadnymi trudnościami, ilekroć mamy pogodę do uczynku dobrego, chociażby się też jaki wielki kamień zdał leżeć na drodze, kiedy Pana Jezusa pomazywać mamy. Bo i dziś i zawsze możem Go pomazywać w członkach Jego. Cokolwiek, prawi, jednemu z tych najmniejszych moich uczynicie, mnieście uczynili. Przetoż nie lękaj się żaden, choć ci się zda, że kamień na drodze. Widzisz człowieka nędznego, chorego, ubogiego, a prawie pomocy twej potrzebującego, chcesz go opatrzyć wszemi potrzebami, jeno iż się boisz, by snadź i tobie samemu nie dostało. Oto kamień na drodze. Ale się nie lękaj: odwali Pan Bóg ten kamień, któryć obiecuje stokroć więcej za to, cokolwiek ty opuścisz dla Niego. Widzisz człowieka, niewinnie ukrzywdzonego i utrapionego, i chcesz go obronić, jeno się boisz, abyś nie wzbudził naprzeciw sobie adwersarza jego. Oto kamień na drodze. Ale nic się nie bój. Uczyń jeno, co miłość Boga i bliźniego od ciebie wymaga, a Pan Bóg to sprawi, źeć nie tylko żaden za złe mieć nie będzie, ale i sam on adwersarz, któregoś się lękał, będzie musiał chwalić cnotę i pobożność twoją. Chciałbyś od Wielkiejnocy nowy żywot zacząć, często się spowiadać, często Najświętszy Sakrament przyjmować, abyś i sumienie twe czyste od grzechu zachował i zmacniał się tym chlebem żywota wiecznego przeciw wszelakim pokusom, jeno iż się boisz, aby z ciebie ludzie nie szydzili, aby cię nabożnikiem, papistą, jezuitą, mnichem, liżyobrazkiem i podobnymi tytułami nie nazywali. Oto kamień. Doświadcza cię Pan Bóg, jako i Piotra, jeśli się go zaprzesz. Ale nic się nie bój: obrócić to Pan Bóg inaczej, niźli się spodziewasz, albowiem twym dobrym przykładem pobudzeni drudzy będą się też częściej spowiadać i do stołu Pańskiego przystępować. Chciałbyś ty, nędzny heretyku, nawrócić się do jednego świętego Kościoła powszechnego, widząc, że jedno w tym samym jest zgoda i prawda, a nie w tych różnych sektach, jeno się wstydzisz, aby cię nie miano za niestatecznego, albo iż się boisz rodziców, panów, albo inszych powinowatych swoich. Oto kamień. Ale niech cię to nic nie odwodzi od nawrócenia, bo lepiej się tu wstydzić do czasu przed małym pocztem ludzi, aniźli w dzień sądny przed Bogiem i anioły i wszystkimi świętymi na walnym Sejmie wszego świata. I kto się tu wstydzi Chrystusa Pana i Kościoła Jego, tego się też będzie wstydził Chrystus Pan. Chciałbyś ty, Katoliku, nie mieć z heretyki społeczności żadnej, zwłaszcza w rzeczach około wiary i chwały Bożej, gdyż cię wszędy słowo Boże przestrzega, abyś się wystrzegał tych przewrotnych ludzi. Wszakże gdy cię proszą na chrzciny, albo na oddawiny, albo na pogrzeby swoje, nie umiesz się im z tego wymówić, bojąc się, abyś ich nie obraził i nie wzbudził naprzeciwko sobie. Oto kamień. Ale nic się nie bój. Więcej się godzi być posłusznym Panu Bogu aniźli ludziom. Niechaj ci ten nie będzie przyjacielem, który cię chce uczynić nieprzyjacielem Bożym. Chciałabyś ty, Panno albo Wdowo, albo młodzieniaszku, Panu Bogu oddać i poświęcić ciało swoje, i służyć mu tak w czystości aż do śmierci, ale się boisz rodziców, abyś ich nie obraził, boisz się niebezpieczeństwa, abyś snadź ślubowi swemu dosyć nie uczynił. Oto kamień. Ale nic się nie bój: ułacni ci to Pan Bóg i serca rodziców twoich przykłoni do tego,i któryć dał tę łaskę, abyś chciał, tenże cię umocni i posili, abyś to wypełnił i wykonał. Tymi i inszymi podobnymi trudnościami nic się nie odtrącajmy, bracia najmilejsi, od miłości Boga i bliźniego i od pełnienia woli Jego świętej. Bo i te panie święte by się były na one trudności oglądały, na żołnierze zbrojne, na pieczęci, na kamień wielki i na zelżywość, która je potkać mogła, nigdy by się były nie ważyły tej posługi wdzięcznej Panu Bogu, aniby były dostały tych wielkich pociech z widzenia anielskiego i z poselstwa zmartwychwstania Pana Jezusowego.
(o. Jakub Wujek, fragment Kazania na dzień Wielkiej Nocy)
Marta Czech
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz